Clarke & Kubrick. Wydanie zbiorcze – recenzja komiksu

Mamy zatrzęsienie fantastycznych filmowych, książkowych, komiksowych duetów. Wśród tych ostatnich na myśl przychodzą chociażby Asteriks i Obeliks, Valerian i Laurelina, czy Batman i Robin. Ja niedawno, za sprawą wydawnictwa Elemental, trafiłem na szalenie ciekawą, oryginalną i mówiąc delikatnie, nietypową parkę. Właśnie miałem okazję zapoznać się z ich przezabawnymi i absurdalnymi przygodami, które znajdujemy w komiksie Clarke & Kubrick. Wydanie zbiorcze.

Zapewne imiona tytułowych bohaterów mogą wydać wam się znajome. Nic w tym dziwnego, gdyż są to nazwiska twórców 2001: Odyseja Kosmiczna, kolejno książki (Arthur C. Clarke) oraz filmu (Stanley Kubrick). W sumie pasują tutaj jak ulał, gdyż akcja przygód wspomnianej dwójki toczy się gdzieś w przyszłości, głównie w przestrzeni kosmicznej oraz obcych planetach, choć również na Ziemi.

Dwójka głównych bohaterów to starzy, dobrzy przyjaciele, choć to drugie określenie można by wziąć w cudzysłów. Panowie bowiem często się przekomarzają, kłócą i nie zgadzają ze sobą w wielu kwestiach. Czyni to zresztą ich relację bardzo interesującą i zabawną dla nas, czytelników oraz sprawia, że ich kolejne perypetie pochłaniamy z apetytem zapaśnika sumo.

W sumie znajdziecie tutaj 13 historii, z których część jest ze sobą fabularnie połączona, a część to pojedyncze opowieści o perypetiach Clarke’a i Kubricka. Sama seria sięga z kolei roku 1982, co robi tym większe wrażenie, gdy widzimy jak Alfonso Font (autor komiksu) wyobrażał sobie przyszłość, kosmitów, czy pozaziemskie podróże.

Zatrzymajmy się na chwilę przy głównych bohaterach oraz dynamice łączącej ich relacji. W końcu to ona sprawia, że czytamy ich kolejne perypetie. Z tej dwójki Kubrick jest tym bardziej narwanym, pełnym głupich pomysłów, nie gryzących się w język. Co nie oznacza, że Clarke to cicha woda i 100% oaza spokoju. Trzeba jednak przyznać, że jest tym bardziej ułożonym i trzeźwo myślącym.

Panowie nie szczędzą sobie różnego rodzaju uszczypliwości, ale gdy przychodzi co do czego, to dbają o siebie, a nawet przejmują się swoim losem. Clarke jest mechanikiem, tym ogarniętym jak sam to ujmuje, a Kubrick to pilot. Muszą zatem jakoś się uzupełniać, co raz im wychodzi lepiej, a kiedy indziej gorzej. To dwaj rośli, dojrzali mężczyźni, na oko gdzieś przed czterdziestką, co nadaje dodatkowego wymiaru ich przygodom. Wydawałoby się bowiem, że powinni się tą dojrzałością życiową nieraz wykazywać, podczas gdy zazwyczaj jeden z nich daje się ponieść emocjom, a czasami nawet zachowują się dość zdziecinniale.

Ich przygody są naprawdę szalone. Ratują świat przed atomową katastrofą by finalnie okazało się, że rakieta którą mieli rozbroić wcale nie była uzbrojona. Przez przypadek sprzedają rasie kosmitów całą ziemię na Ziemi, co zresztą ciągnie się za nimi w późniejszych historiach. Kubrick daje się ograć nastolatce przez co traci kasę i ponoszą go emocje. Kiedy indziej panowie kupują bujdę na temat kosmicznej ryby spełniającej trzy życzenia, która okazuję się być wariatem. To poczucie humoru pełne absurdu i ironii w pełni do mnie trafia.

Skupmy się na oprawie wizualnej komiksu. Pan Alfonso Font, to hiszpański ilustrator, którego możecie kojarzyć z takich prac jak Mroczne Opowieści, Więzień Gwiazd, czy Opowieści o niedoskonałej przyszłości. Clarke & Kubrick to komiks, który wizualnie wyróżnia się przywiązaniem do detali, ale przede wszystkim ekspresyjnością głównych bohaterów, która jak już wspomniałem, odgrywa tutaj nie lada rolę. Te wszystkie miny, grymasy, uśmieszki i wszystkie możliwe emocje rozpościerające się na twarzach tytułowej dwójki prezentują się fantastycznie.

Na pewno trzeba pochwalić autora za wyobraźnię. W końcu akcja jego opowieści toczy się tutaj w przyszłości i w kosmosie. Co jednak ciekawe, ta rzeczywistość choć tak bardzo nam odległa w jakimś stopniu sprawia wrażenie nam bliskiej i znajomej. Font doskonale przeplata to co zna z wizją czasów, które nadejdą jaka narodziła się w jego umyśle. Z jednej strony mamy statki kosmiczne, czy nowoczesne technologie, a z drugiej postaci ubierają się dość zwyczajnie. Być może właśnie to jest kolejnym elementem, za sprawą którego tak łatwo i szybko dałem się wciągnąć historiom spisanym przez urodzonego w Barcelonie artystę.

Clarke & Kubrick to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Nie do końca wiedziałem czego spodziewać się po tym tytule, ale wciągnął mnie niemal od samego początku. Bardzo miłą niespodzianką okazała się być ciągłość zdarzeń w części komiksowych perypetii bohaterów, a spodziewałem się pojedynczych zabawnych historii. No i samo poczucie humoru, pełne sarkazmu, zgryźliwości, przewrotnych sytuacji bardzo do mnie trafia. Można jedynie żałować, że więcej przygód tego pokręconego pilota i mechanika już nie przeczytamy.

Zdjęcia: Wydawnictwo Elemental

Ocena: 7,5/10

Leave a Reply