Wśród tytułów, które z różnych powodów odkładałem na później znalazło się wiele najwspanialszych tytułów w historii. Jednym z nich jest graficzna powieść pióra Alana Moore’a z ilustracjami Dave’a Gibbonsa. Komiks wydawany w latach 1986-1987. Otrzaskani czytelnicy z pewnością wiedzą już o czym mowa. Czas najwyższy przyjrzeć się dlaczego całe mnóstwo osób na całym świecie tak wysoko ceni komiks, pt. Strażnicy.
Powieść graficzna, która niedawno trafiła w moje ręce składa się z 12 zeszytów. W dużym skrócie opowiada o grupie superbohaterów, którzy powoli odchodzą w niepamięć, ale będą musieli stawić czoła jeszcze jednemu zagrożeniu. Nie przywiązujcie się jednak zbytnio do tego krótkiego opisu. Strażnicy to bowiem o wiele więcej, a za chwilę postaram się wam napisać dlaczego tak jest.
Nie jest to typowa opowieść o superbohaterach w rajtuzach, którzy walczą z przestępczością. Wyobraźcie sobie, że w naszym prawdziwym świecie pojawiają się bohaterowie, a wtedy otrzymacie Strażników. Komiks jest tego rodzaju przedstawieniem herosów jak gdyby funkcjonowali oni w naszej codziennej rzeczywistości, bez niestworzonych zwrotów akcji, niedorzecznych złoczyńców o supermocach, za to z problemami z jakimi boryka się każdy z nas. I to jest pierwszy element, którzy przykuwa naszą uwagę do tej powieści graficznej.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że akcja powieści toczy się w 1985 r., choć często pamięcią wraca nawet do lat 30. i 40. XX wieku. Choć w wielu miejscach wydarzenia tutaj przedstawione czy nawet napomknięte zgadzają się z tym co miało miejsce w rzeczywistości to kilka istotnych faktów zostało zmienionych. W szczególności tyczy się to polityki oraz zimnej wojny, o czym dokładniej powiem nieco później. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że stanowi to istotny element fabuły w świecie, w którym zegar prowadzi odliczanie do wojny atomowej.
Wszystko zaczyna się od śmierci jednego z byłych herosów, Komedianta. Policja rozpoczyna śledztwo w tej sprawie, lecz nie tylko ona. Własną drogą podąża jeden z kontrowersyjnych bohaterów, brutalny i bezpośredni Rorschach. Z czasem przekonujemy się, że wydawałoby się nieskazitelni obrońcy ludzkości skrywają wiele tajemnic, które zresztą w końcu odkrywamy. W połączeniu z dodatkowymi materiałami zawartymi między poszczególnymi rozdziałami takimi jak wywiady i artykuły z gazet, fragmenty biografii jednego z herosów, czy nawet akta ze szpitala psychiatrycznego, na naszych oczach rozpościera się bardzo złożony obraz Strażników.

Wraz z rozwojem fabuły i wyżej wspomnianego śledztwa pojawia się w zasadzie tylko jeden nadprzyrodzony i najmniej wiarygodny element tej układanki, czyli dr Manhattan. Obdarzony niemal boskimi mocami bohater, który uzyskał je w wyniku wypadku. Co jednak ciekawe, wcale nie czyni to opowiadanej przez Moore’a i Gibbonsa historii mniej wiarygodną, czy sztuczną. Wręcz przeciwnie. Gdy lepiej przyglądamy się każdemu z historii, dostrzegamy jak głęboko w ludzki umysł wniknęli twórcy komiksu.
Wiem, że dla wielu współczesnych czytelników Strażnicy mogą wydawać się tytułem przegadanym. To bowiem naprawdę rozbudowana historia, która nie stawia na pierwszym miejscu akcji, scen walki, itp. Mnie to przywiązanie do detali, misterne tkanie fabuły z bardzo istotnym znaczeniem tła politycznego, kulturowego i historycznego kupiło od razu. To jak autorzy budują napięcie, jak ani przez chwilę, aż do samego finały nie dają nam odgadnąć o co tak naprawdę tu chodzi czyni komiks prawdziwym majstersztykiem!

Jeśli chodzi o warstwę wizualną oraz ilustracje, to te również wypadają spektakularnie! Niesamowite jest to z jaką łatwością i płynnością przechodzimy od jednego panelu do kolejnego, choć sam komiks porusza nieraz trudne treści. Niezwykłe jest przywiązanie do detali, do kolorów które towarzyszą poszczególnym postaciom i wątkom. Od napisów na ścianach, czy lalek Ozymandiasza rozrzuconych na biurku Adriana Veidta, aż po żółtą przypinkę z uśmiechniętą buźką i podróż na Marsa. Naprawdę można odnieść wrażenie jakby przed naszym i oczami na kartach powieści odtwarzał się film.
Nie ma tutaj jednego głównego bohatera. Co więcej, herosi Moore’a są pełni wad i daleko im do ideałów, wokół których budowanych jest wiele komiksowych postaci. Rorschach kieruje się wypaczonymi zasadami moralnymi, starając się narzucić je innym i stosując przemoc by osiągnąć swoje cele. Niemniej wypaczone jest rozumowanie Ozymandiasza, który pragnie zbawić świat. Nawet w przypadku Nocnego Puchacza, który zdaje się być najnormalniejszym, najtrzeźwiej myślącym z całej zgrai herosów, jest pewna samolubność, krótkowzroczność i zero-jedynkowe postrzeganie różnych sytuacji.
Ta wielowątkowa, rozbudowana historia powinna zachwycić każdego czytelnika komiksów. Strażnicy nie stanowią najprostszego w odbiorze tytułu. To powieść graficzna, która zmusza nas do intelektualnego wysiłku, do refleksji, do tego by wracać do niej ponownie i ponownie, i ponownie. Z pewnością nie napisałem tutaj o wszystkich zaletach tego komiksu, nie poruszyłem każdego możliwego wątku, ale to zapewne zajęło by mnóstwo miejsca, a znacznie ciekawsza jest dyskusja na temat tego wielkiego dzieła z wami. Jednego jestem pewny. Musicie przeczytać Strażników.
Zdjęcia: Egmont Polska
Ocena: 9/10
