Nicolas Cage to jeden z tych bardzo charakterystycznych aktorów, którego pomimo najdziwniejszych wyborów chce się po prostu oglądać. Poziom wielu filmów z jego udziałem pozostawia co prawda wiele do życzenia, ale zawsze można liczyć na to, że gwiazdor na ekranie da z siebie wszystko. Tym razem chciałbym wam jednak opowiedzieć o jednej z najciekawszych i najlepszych ról Cage’a, którego mamy właśnie okazję oglądać na ekranach kin w filmie Dream scenario.
Phillip Jeffries w filmie Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną wypowiada następujące słowa „Żyjemy we śnie”. Ten cytat i zresztą cały serial Miasteczko Twin Peaks dają wiele do myślenia na temat znaczenia i sensu snów. Wspominam o tym nie tylko dlatego, że najnowsza produkcja z udziałem Nicholasa Cage’a porusza właśnie ten temat lecz również dlatego, że można dostrzec w niej unikalny klimat, który można skojarzyć z twórczością Davida Lyncha.
Głównym bohaterem Dream Scenario jest Paul. Sprawia wrażenie zupełnie przeciętnego, nijakiego, nie rzucającego się w oczy gościa i po jego bliższym poznaniu zdajemy sobie sprawę z tego, że właśnie taki jest. Z zawodu jest wykładowcą, dowiadujemy się nawet, że ma pewne ambicje związane z pracą naukową i właśnie szykuje się na spotkanie z byłą koleżanką. Ta rzekomo miła skraść temat jego badań, a teraz nawet nie chce napisać jego nazwiska pod artykułem.
Z Paulem jest jeden problem. Oprócz wspomnianej nijakości, brakuje mu w życiu inicjatywy. To nie jest gość, który bierze sprawy w swoje ręce. To facet w średnim wieku, który sprawia wrażenie jakby wiele kwestii go stresowało. Być może dlatego bardzo odpowiada mu jego anonimowość i spokój jakim może cieszyć się wraz z żoną i córkami. To jednak ulega zmianie w zupełnie niespodziewany i oryginalny sposób. Zaczyna on bowiem pojawiać się w snach innych osób.
Dream scenario przedstawia niezwykłą historię. Jest w tym pewien element fantasy. Ten przeciętny mężczyzna nagle pojawia się w snach coraz większej liczby osób. Nikt nie potrafi tego logicznie wytłumaczyć. Z dnia na dzień staje się tzw. viralem i jest na ustach wszystkich jednak wcale tego nie chce. Więc czego tak naprawdę chce od życia Paul? Nawet on sam zdaje się tego nie wiedzieć i będzie musiał zapłacić słoną cenę by znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Przede wszystkim, genialny w głównej roli jest Nicholas Cage. Nie jest przesadnie wybuchowy i emocjonalny jak to często ma w zwyczaju. Idealnie wpasowuje się w rolę przeciętnego, lekko neurotycznego gościa, który znajduje się w tej nietypowej sytuacji. Droga jaką przechodzi jego bohater w Dream scenario jest niezwykła. Jednocześnie, bardzo spodobał mi się fakt, że scenarzysta i reżyser, pan Kristoffer Borgli nie idzie w fantastykę, nie próbuje nam uzasadnić czemu wydarzenia toczą się takim, a nie innym nurtem. Widz sam jakoś to sobie wyjaśnić, a twórca skupia się na człowieku.
Tak. Choć z jednej strony film jest komediodramatem, przesyconym absurdalnym humorem (w końcu jest to dość absurdalna sytuacja), to z drugiej strony jest on bardzo ciekawym i trafnym komentarzem na temat otaczającego nas świata. Jak można w mgnieniu oka z nikogo stać się kimś. Jaką moc dają dziś media społecznościowe oraz jak sława może błyskawicznie przerodzić się w koszmar.

Użyte do realizacji filmu wydają się być generalnie proste. Jest trochę efektów specjalnych, w końcu trzeba jakoś pokazać czasami naprawdę szalone sekwencje snów, w których Paul najpierw jest bierny, ale z czasem zaczyna robić naprawdę krwawe i brutalne rzeczy. Poza tym niewiele jest tu muzyki, ale to po części buduje niezwykły klimat filmu. Oglądając Dream scenario nie mamy bowiem pewności czy to co oglądamy przerodzi się w dramat, komedię, a może w horror.
Jeśli jesteście miłośnikami historii nieszablonowych, dających do myślenia, przy których jednocześnie można się dobrze bawić i pośmiać, to trafiliście na właściwy tytuł. Do tego mamy Nicholasa Cage’a w wyśmienitej formie. Naprawdę warto zobaczyć to w kinie i przy okazji przyjrzeć się reakcjom innych widzów. Na ekranie momentami dzieją się bowiem naprawdę mocne rzeczy!
Ocena: 7/10
Zdjęcia: Gutek Film
