Pewnego razu gdzieś na końcu świata księga druga – recenzja komiksu

Postapokaliptyczne historie przyzwyczaiły nas do bardzo różnych i oryginalnych sposobów przedstawienia przyszłości naszego świata. Jedną z oryginalniejszych poznaliśmy na kartach komiksu autorstwa Jasona Aarona, który w centrum opowieści umieścił dwójkę na swój sposób zagubionych nastolatków. Połączyło ich jednak uczucie, które pozwoliło czytelnikowi mieć nadzieję na lepsze jutro, tylko czy to uczucie przetrwa? O tym przekonujemy się z lektury drugiej księgi Pewnego razu gdzieś na końcu świata.

Muszę przyznać, że scenariusz tego tomu opowieści zupełnie mnie zaskoczył. Zdawałem sobie sprawę z tego, że Maceo i Mezzy poczuli do siebie miętę. Byłem również przekonany, że ich uczucie będzie dalej się rozwijać. Nie spodziewałem się jednak jak istotnym elementem dalszej części tej historii się ono okaże. Miłość może przybierać różne formy i jest to jeden z kluczowych wątków drugiej księgi Pewnego razu gdzieś na końcu świata.

Bohaterowie przemierzają pustkowia w poszukiwaniu legendarnej Oazy, miejsca w którym ma czekać ich lepsze życie. Mijają kolejne dni i choć para ma pewne wskazówki co do tego gdzie to miejsce może się znajdować, to końca ich podróży nie widać. A co robią w tak zwanym międzyczasie? Odkrywają uroki bycia w związku. Poznają nie tylko swoje wnętrza, ale również swoje ciała, oddając się prawdziwie wolnej miłości. Naprawdę nie spodziewałem się tego obrazu, ale to dopiero początek niespodzianek jakie komiks ma do zaoferowania.

Dalsza część historii zaprowadza naszych bohaterów do upragnionego celu ich podróży. Tam postanawiają zbudować swój dom. Z czasem dołączają do nich kolejne samotne dusze i powstaje swego rodzaju komuna. Przynajmniej takie słowo przyszło mi do głowy, gdy obserwowałem jak ta ich idylla powoli się rozrastała. Skojarzenia z hippisami są nieprzypadkowe, gdyż to co mamy okazję zobaczyć na kartach komiksu zdaje się dobrze wpisywać w niektóre z założeń tej ideologii, a w szczególności takie hasła jak Make love, not war czy Peace and love.

W związku z powyższym, mamy tutaj do czynienia z kadrami i obrazami odpowiednimi raczej dla nieco starszego odbiorcy. To znaczy, prędzej pozwoliłbym poznawać taką tematykę 12-latkowi niż ośmiolatkowi, ale każdy rodzic może mieć na to inne spojrzenie. Wracając jednak do samego komiksu, autor pokazuje nam piękno miłości oraz to jak może ona się rozwinąć gdy skupimy się na drugiej osobie, nie poświęcając się różnego rodzaju dystrakcjom.

Nie zapominajmy jednak o pewnym elemencie fantasy, towarzyszącym Pewnego razu gdzieś na końcu świata. Sielanka bohaterów trwa i trwa. Ich komuna rozrasta się o nowe twarze, a wszyscy zdają się prowadzić szczęśliwe życie. W pewnym czasie pojawia się jednak tajemnicza mgła, która wprowadza obłęd i chaos. Dajemy się wciągnąć w ten błogi obraz by nagle w jednym momencie zostać sprowadzonymi na ziemię. Przypominamy sobie wtedy, że tak naprawdę zła nie da się w 100% pozbyć. Ono gdzieś się czai i może przybrać różne formy. Z tym właśnie mamy tutaj do czynienia.

Drugi tom komiksu wnosi do historii wiele nowych barw i kształtów. Momentami lektura jest trochę jak taki psychodeliczny odjazd. Kolory mieszają się ze sobą tworząc niezwykłą wizję przyszłości. Zanim to wszystko rozrasta się do ogromnych rozmiarów, autor nie zapomina o swoich bohaterach. Doskonale potrafi wyciągnąć na wierzch ich charakter oraz pragnienia. Czego tak naprawdę chcą oraz czy są ze sobą w pełni szczerzy.

Myślę, że wiele osób zgodzi się ze mną, że w tej drugiej księdze Pewnego razu gdzieś na końcu świata to jakby zupełnie inny komiks. To kolejny rozdział historii o miłości i dojrzewaniu, różniący się od przedstawionego w pierwszej części. Wspaniale z tym wątkiem kontrastuje chaos i terror, w który z czasem przeradza się azyl bohaterów Golgonooza oraz to jak wpływa na niezwykle silne, łączące ich uczucie.

Potrafię zrozumieć to, że części czytelników nie spodoba się tematyka seksualności, którą w dużej mierze eksploruje druga księga komiksu. Myślę, że mało kto się tego spodziewał po przeczytaniu pierwszej części, więc niektórzy mogą się tutaj zawieść. Dla mnie ten wątek doskonale rozwija jednak historię, przedstawiony świat i jego bohaterów. Zaskakuje, a tym samym zachęca do dyskusji i zastanawiania się nad tym co jeszcze może wydarzyć się w finale Pewnego razu gdzieś na końcu świata. To zdecydowanie wciągająca i warta przeczytania pozycja.

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.naglecomics.pl/pewnego-razu-gdzies-na-koncu-swiata-ksiega-druga/3-221-125

Leave a Reply