Nocturnals Omnibus tom 2 – recenzja komiksu

W moich oczach najlepsze historie grozy mają źródła w przeszłości. Zdecydowanie bardziej podobają mi się kultowe tytuły należące do tego gatunku bądź nawet ich kontynuacje niż te zupełnie nowe, często schematyczne propozycje artystów. Jedną z serii, której korzenie sięgają lat 90. a kolejne publikacje wydawane były na przestrzeni kilkunastu lat jest Nocturnals Omnibus. Właśnie ukazał się drugi tom zbiorczego wydania tych opowieści grozy, więc pora sprawdzić jak się prezentują.

Pierwszy zbiór opowieści autorstwa Dana Breretona zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zarówno oryginalnym stylem wizualnym, przywodzącym na myśl stare, amerykańskie filmy o potworach jak i barwnymi postaciami oraz fabułą. Ta łączyła bowiem w sobie elementy grozy, fantasy oraz kryminału. Podobnie jest w tomie drugim, choć ten przybiera nieco inną formę.

Tym razem w Nocturnals Omnibus mamy mniej samych opowieści komiksowych, a więcej innego rodzaju oryginalnych form, które uzupełniają historie nocnych strachów. Mamy fragmenty dziennika Eve/Halloween Girl oraz jej wywiadów nagranych na taśmę z pozostałymi członkami jej nietypowej rodzinki. Dostajemy perspektywę poszczególnych bohaterów na historie, z którymi do tej pory mieliśmy okazję przekonać się na przestrzeni dwóch tomów. Mamy tu jeszcze portfolio z krótkimi opowieściami o Nocturnals, które niejako stanowią kwintesencję tych postaci.

Czytania jest dużo i powiedziałbym, że autor pozostawia więcej naszej wyobraźni. Nie oznacza to jednak, że brakuje ilustracji. Wspomniany dziennik Halloween Girl jest tych pełny. I to w przeróżnych okolicznościach krajobrazu i stylizacjach. Można jednak poczuć pewien niedosyt, że mroczna historia Doca Horrora i spółki nie posuwa się znacznie do przodu, choć wciąż istnieją tajemnice ich dotyczące, które chcielibyśmy odkryć.

W drugim tomie Nocturnals Omnibus autor daje błysnąć cichemu rewolwerowcowi Gunwitchowi, który zaprowadza porządek w wiosce wampirów. Pierwsze skrzypce grają również panie – Polichromia oraz Rozgwiazda – gdy Doc Horror odkrywa starożytną jaskinię i tamtejszą cywilizację. W tym drugim przypadku czuć inspiracje Lovecraftem, podczas gdy pierwsza jest czarno-białym westernem. I to by było na tyle jeśli chodzi o zawarte tutaj zeszyty w normalnej formie.

Bardzo spodobało mi się abecadło grozy, które świetnie przybliża nam świat wykreowany na kartach komiksu Breretona. Nie dość, że jest to po prostu oryginalny pomysł, to na dodatek opatrzony świetnymi, klimatycznymi ilustracjami. Fantastycznym uzupełnieniem historii są również wspomniane przeze mnie dzienniki Eve. Pozwalają nam bowiem lepiej zrozumieć bohaterów i spojrzeć na nich z bardziej ludzkiej perspektywy. Jest to zdecydowanie jedno z bardziej innowacyjnych, puszczających wodze wyobraźni opracowań komiksowych, z jakimi miałem do czynienia.

Mam pewien niedosyt po przeczytaniu drugiego tomu Nocturnals Omnibus. Treści i informacji jest tutaj całe mnóstwo. Z całą pewnością czytelnik po lekturze komiksu będzie mógł poczuć się niczym członek rodziny Doca Horrora. Chciałoby się jednak po prostu przeczytać więcej złożonych, odkrywających sekrety świata potworów historii niż wracać do poprzednich opowieści i rozbudowywać je o punkt widzenia różnych bohaterów. Nie sposób jednak nie docenić oryginalności Breretona oraz całej plejady innych autorów zaangażowanych w ten projekt.

To solidna porcja klimatycznej historii o potworach, która fabularnie nie przebija pierwszego tomu. To czy po nią sięgniecie zależy głównie od tego, czego po komiksie oczekujecie. Mimo wspomnianych mankamentów, lektura sprawiła mi niezwykłą przyjemność.

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem:

Leave a Reply