Niektóre filmy zdają się mówić o nas samych i otaczającej nas rzeczywistości więcej niż moglibyśmy się tego spodziewać. Nie tylko przypadku dramatycznych filmów. Nawet komedie potrafią uświadomić nam coś na temat naszego życia i świata. Jednym z kultowych tytułów, który doskonale to robi jest film Pieniądze to nie wszystko z 2001 r.
Gwiazdą produkcji Juliusza Machulskiego jest Marek Kondrat. Wciela się w rolę biznesmena z sukcesami, Tomasza Adamczyka. Bohater, brnąc przez labirynt wiejskich dróg doznaje wypadku w czasie deszczowej nocy, gdy krowa jakby znikąd wychodzi mu pod koła. Następnie ma miejsce ciąg dość absurdalnych zdarzeń, gdy mężczyzna zostaje przetrzymywany dla okupu przez mieszkańców wiejskiej miejscowości.
Z pozoru Pieniądze to nie wszystko stanowią prostą komedię o porwaniu. Im jednak bardziej wgryzamy się w tej krajobraz i tę historię tym lepiej rozumiemy, że film doskonale obrazuje nam problemy polskiej wsi po okresie ustrojowej transformacji. Jesteśmy w stanie zrozumieć tęsknotę za PGR-ami pana Bogusia oraz to jak daleko niektórzy są w stanie się posunąć dla zarobku, np. organizując pożary by zarobić na ich gaszeniu jak były skazany Gołąbek.

Obserwujemy tę biedną wieś, gdzie największą rozrywką jest oglądanie przejeżdżających pociągów i raczenie się tanim winem marki Platon. Adamczyk trafia do miejsca ponad 260 kilometrów od Warszawy, gdzie panuje bezrobocie i mogłoby się wydawać, że nie ma żadnych perspektyw. Nie oznacza to jednak, że powinno się tych ludzi spisywać na straty. Bohaterowi zajmie trochę czasu zrozumienie tego faktu. Momentami będzie to bolesne i przezabawne, ale w końcu sam do tego dojdzie.
Nie muszę wiele mówić o występie Marka Kondrata. Dla mnie to najlepszy polski aktor jakiego widziałem. W każdej roli wypada w moich oczach naturalnie i nie inaczej jest w przypadku filmu Juliusza Machulskiego. Choć to w zasadzie jedyna gwiazda w obsadzie, Pieniądze to nie wszystko pełne jest fantastycznych kreacji aktorskich w wykonaniu wielu znajomych twarzy.
W zasadzie wszystkie większe role naszych wiejskich bohaterów zapadają w pamięć. Od pobożnej pani Ali w wykonaniu Stanisławy Celińskiej, przez twardego i bezkompromisowego pana Bogumiła, którego fantastycznie zagrał Sylwester Maciejewski, aż po mniejsze role, choćby byłego mechanika i wiejskiego poety, wiecznie naprutego Rysia w wydaniu Tomasza Sapryka.

Idealnie do klimatu filmu pasuje muzyka Krzesimira Dębskiego i piosenki Golec uOrkiestry. Choć samo porwanie jest absurdalną perspektywą, to cała historia sprawia wrażenie bardzo naturalnej. Kolejne elementy doskonale się ze sobą zazębiają. Na największą zasługę obok kreacji aktorskich zasługuje scenariusz autorstwa Jarosława Sokoła. Świetnie oddał to dążenie do pieniądza, zachwyt bogactwem bezrobotnych mieszkańców wsi. Dialogi są po prostu genialne i komiczne, a w tej komedii odnajdujemy mnóstwo prawdy.
Jezu Najsłodszy! Jakiś taki respekt mnie wziął. Jak w kościele… (pani Ala po wejściu do mercedesa Adamczyka)
Mówią, że Gierek komunista a dla mnie to Kazimierz Wielki[…] człowiek się rozwijał, z obory poszłem na ciągnik, z ciągnika na kombajn (komentarz pana Bogumiła na temat kapitalizmu)
Jak się przewrócę to ja się za swoje przewrócę (Pan Rysio na rozmowie w sprawie pracy w nowej firmie Adamczyka)
Po ponad 20 latach od premiery Pieniądze to nie wszystko wciąż bawią równie mocno. Dodatkowo film wygląda naprawdę przyzwoicie, zarówno jeśli chodzi o zdjęcia jak i montaż. Nie jest to tylko porządna komedia pełna śmiechu, momentami wręcz do łez, ale także wiarygodny obraz pewnej części naszej rzeczywistości, którą wiele osób zdaje się pomijać. No i ta puneta, gdy niechętni do pracy przy krewetkach przez niemal cały film mieszkańcy wsi, w końcu decydują się dołączyć do biznesu, w który zaangażował się Adamczyk. Wyjaśnienie jest proste i dające do myślenia na wielu poziomach – „Człowiek się liczy, nie branża”.
Ocena: 7,5/10
Zdjęcia: Kadry z filmu Pieniądze to nie wszystko
