Jesteśmy już niemal na zakończeniu wciągającej, pełnej tajemnic historii fantasy, która opowiada o dwóch światach i zachwianej między nimi równowadze. Ostatnim razem mieliśmy okazję zobaczyć jak ta zachwiana równowaga zaczyna wpływać na ludzką rzeczywistość, a teraz Wielki Martwy przedstawia nam już pełną skalę tego efektów. Choć wciąż pojawiają się kolejne pytania, jesteśmy coraz bliżej poznania prawdy na temat tajemniczych zdarzeń, które mają miejsce na całym świecie.
Księga trzecia na dobre pokazuje nam co jest nie tak z córką Pauline, Blanche. Wiemy już, że jest z drugiego świata i zdecydowanie nie pasuje do ludzkiej rzeczywistości. Jest w niej pewien chłód, a wręcz brak emocji, który normalnie utożsamialibyśmy z zabójcami czy psychopatami. Naprawdę przerażająca jest łatwość, a w szczególności brak skruchy dziewczynki, gdy zabija kolejne osoby, bo są za głośno lub coś jej w nich nie pasuje.
Zatrważająca jest tutaj również skala zniszczeń, która powoli przybiera coraz większych rozmiarów. Jednym z głównych wątków tego tomu Wielkiego Martwego jest podróż Pauline i Gaelle przez zniszczoną (ponad)naturalnymi katastrofami. Widzimy ludzi, którzy potracili nie tylko cały dorobek swojego życia, ale także najbliższych i mocno w nas to uderza. Dodatkowo bohaterki napotykają różne problemy, w tym z środkami lokomocji, a do ich ponownego spotkania z Erwanem prowadzi droga przez istną mękę.

Z kolei Erwan opiekuje się Blanche i z każdą kolejną minutą, godziną, dniem dostrzega drzemiące w niej zło. Za nic nie potrafi nauczyć ją wartości ludzkiego życia, co jest kolejnym porażającym fragmentem komiksu. Jego słowa uderzają jak grochem o ścianę, a z drugiej strony irytujemy się, że szybciej nie dochodzi do wniosku, że tutaj trzeba powziąć drastyczne kroki. To jednak dobry mężczyzna, który bardziej skupia się na pomocy innymi i po części to przez dłuższy czas przysłania mu prawdę o córce jego przyjaciółki.
Spodobał mi się tu także fakt, że autor zaznacza pomimo wszystkich zniszczeń i chaosu, że wciąż są dobrzy, pełnie empatii ludzie, gotowi bezinteresownie pomagać innymi. Świat nie jest tylko pełen zła, choć nie da się ukryć, że sami przyczyniamy się w jakimś stopniu do jego zniszczenia. Mniej lub bardziej świadomie. Od nas zależy, która ze stron wygra i to jest większa historia jaką Wielki Martwy stara się nam przekazać.

Oczywiście, fantastyczną robotę robią tutaj rysunki Vincenta Mallié. Nadają klimatu całej opowieści. W szczególności tyczy się to tych mrocznych, chaotycznych i przerażających momentów, które zostały doskonale zaakcentowane. Ma się wrażenie realizmu tej historii mimo jej otoczki fantasy i nadprzyrodzonych wątków. Poza tym ilustracje świetnie wyciągają na wierzch emocje naszych bohaterów od chwil przerażenia i zwątpienia, po nieliczne momenty spokoju i radości.
Co jeszcze przypadło mi do gustu? Fakt, że komiks nadal nie zdradził nam odpowiedzi na wszystkie pytania choć pozostał już tylko jeden tom do jego zakończenia. Wątek rozgrywający się w drugim świecie nabiera rumieńców i ma dla nas chyba największą jak do tej pory niespodziankę w całym Wielkim Martwy, gdy chaos zaczyna się przedostawać również tam, a posiadająca odpowiedzi Macare zostaje zgładzona!

Trzecia księga rozwija owianą tajemnicą historię fantasy, wciągając czytelnika w naprawdę klimatyczną opowieść. Czyta się to świetnie, ilustracje są zachwycające i w zasadzie nic więcej nie muszę dodawać na temat Wielkiego Martwego, który broni się fabułą i rysunkami. Czas na finał!
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu Sideca
We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.sideca.pl/pl/p/Wielki-Martwy-ksiega-trzecia/7

