Kraina Tanabata – recenzja serialu

Choć japońską kulturą interesuję się od dawna i złamałem zęby na wielu pochodzących z tego kraju komiksach i animacjach, to w znacznie mniejszym stopniu uwagę poświęcałem tamtejszym filmom i serialom w wydaniu live-action. Na dobre wskoczyłem do tego zakątka Japonii za sprawą fantastycznego Szoguna. Kolejną produkcją, której postanowiłem się przyjrzeć, również dostępnej na Disney Plus był serial Kraina Tanabata.

Kraina Tanabata to serial oparty na mandze Tanabata no Kuni, której autorem jest Hitoshi Iwaki. Być może kojarzycie to nazwisko z innej mangi, popularnego horroru, pt. Parasyte. Ten fakt przykuł moją uwagę do produkcji, która w wakacje pojawiła się w ofercie platformy Disney Plus. Tym bardziej, że w ostatnich czasach adaptacje mang zdają się być zdecydowanie lepsze niż miało to miejsce dawniej.

Niestety, dość szybko przekonałem się o tym, że Kraina Tanabata nie należy do najlepszych, ani najciekawszych produkcji. Zacznijmy jednak od fabuły serialu. Bohaterem tej historii jest student Yôji Minamimaru. Posiada on nadprzyrodzoną, choć żenująco prezentującą się moc tworzenia małych dziurek w przedmiotach. Później przekonujemy się, że można tę zdolność rozwinąć, ale na początku chłopak chwali się małymi otworami zrobionymi w puszkach czy szklankach. Okazuje się, że ta moc ma związek z zagrożeniem jakie stwarzają inni użytkownicy tej mocy.

Przejdźmy teraz do tego, co sprawiło, że serial mnie zawiódł. Największym minusem jest tempo akcji. Ta rozwija się tak powoli, że po obejrzeniu jednego odcinka ma się wrażenie jakbyśmy spędzili trzy godziny w kinie. Na dodatek ,ma się wrażenie, że twórcy produkcji spokojnie mogliby pominąć część scen i ruszyć z kopyta. Tak się jednak nie dzieje, a Kraina Tanabata liczy sobie 10 odcinków!

Całej opowieści nie pomaga fakt, że Minamimaru jest zupełnie przeciętnym i nijakim gościem bez żadnego celu w życiu. W końcu na przestrzeni serialu ten cel odnajduje, ale ciężko zrozumieć po co w ogóle chwali się swoją tandetną zdolnością, a skoro już ją posiada, to czemu nie próbuje zrobić z nią czegoś, co przyniesie mu wymierne korzyści? Jak możecie się domyślić, chłopak nie grzeszy inteligencją, choć ma dobre serce i stara się postępować słusznie. Nie śledzimy jednak jego perypetii z ekscytacją.

1.86.0-EDR725AYNPIS7772IQLVSIGZ4Y.0.1-4

W zasadzie jedynym elementem, który trzyma nas przy serialu, aż do samego końca jest owa tajemnicza moc, którą posiada główny bohater oraz kilka innych postaci. Dopiero gdy widzimy, jak inni potrafią ją wykorzystać, szczęka opada nam na podłogę. Związane z nią efekty specjalne jak na taki serial robią wrażenie, aczkolwiek nie doszukujmy się tutaj wiarygodności, np. w przypadku anatomii ludzkiego ciała, które zostaje podziurawione.

Ogólnie, przez całość fabuły towarzyszy nam klimat tajemnicy i niepewności. Niestety połączony jest z atmosferą letniego rozleniwienia i ślimaczym tempem, o którym wspomniałem na wstępie. Nie jesteśmy zaangażowani w historię, a nawet bohaterowie z drugiego planu wypadają po prostu nudno. Być może jako manga ta opowieść sprawdza się dobrze, ale w tym formacie Kraina Tanabata jawi się jako żenująco słaby serial, który lepiej ominąć szerokim łukiem.

Ocena: 3/10

Zdjęcia: Disney Plus

Leave a Reply