W ostatnich latach nastąpił swego rodzaju renesans horroru. Zarówno jeśli chodzi o popularność gatunku jak i oryginalność historii. Choć nieraz posługują się one pewnymi stereotypowymi tropami, które kojarzymy z kinem grozy, to twórcom udaje się znaleźć coraz to nowsze i ciekawsze sposoby na ich opowiedzenie. Jednym z takich oryginalnych tytułów jest film Heretyk, który właśnie miałem okazję obejrzeć w kinie.
Współtwórców filmu, Scotta Becka i Bryana Woodsa możecie kojarzyć przede wszystkim z ich przeboju, Ciche miejsce, który zdobył na tyle dużą popularność i uznanie widzów, że przekształcił się w dochodową franczyzę. W większości, duet porusza się jednak w gatunku horroru i co by nie powiedzieć o ich najnowszej produkcji, pt. Heretyk, to z pewnością jej seans da wam do myślenia.
Film zaczyna się bardzo spokojnie i niepozornie. Poznajemy dwójkę misjonarek kościoła Mormonów, które starają się przekonywać ludzi do przyłączenia się do nich. W ciągu dnia mają wyznaczone wizyty z różnymi osobami, a my przyglądamy się jak przemieszczają się po mieście, to w jedną, to w drugą stronę, bez skutku próbują rozmawiać z przechodniami, a jedna z nich zostaje nawet publicznie upokorzona przez nastoletnich tiktokerów.
W końcu bohaterki trafiają na tajemniczego pana Reeda. Ten zaprasza ich do siebie, choć już w tym momencie tak u dziewczyn jak i u widza pojawiają się pierwsze wątpliwości dotyczące motywacji mężczyzny. Wkrótce, przekonujemy się, że jego zainteresowanie religią wykracza poza pewne normy, a wizyta w jego domu okazuje się dla siostry Barnes i siostry Paxton śmiertelną pułapką.
Heretyk to tego rodzaju film, którego akcja rozwija się bardzo powoli. Jest jak bomba z bardzo opóźnionym zapalnikiem. Jego pierwsza część to w zasadzie jedna, długa dyskusja na temat wiary, jej natury i punktów wspólnych między wieloma religiami. To trochę taki wykład teologii, któremu jednak towarzyszy napięcie większe niż udzielanie odpowiedzi na ustnym egzaminie, gdy w ogóle nie jesteśmy do niego przygotowani.

Wykładowcą jest oczywiście pan Reed, w którego po mistrzowsku wcielił się Hugh Grant. Rządzi i dzieli na ekranie, przykuwając uwagę naszą i bohaterek, skutecznie odwracając ją od innych istotnych zdarzeń, które mają miejsce. Dzięki skuteczności aktora, sceny zmierzające do finału filmu robią na nas jeszcze większe wrażenie. Zastanawiamy się wtedy jak mogliśmy nie dostrzec tego co mężczyzna robił!
Heretyk to trzy świetne kreacje aktorskie. Oczywiście, na pierwszym miejscu mamy Hugh Granta, ale równie świetnie prezentują się dwie młode aktorki w roli misjonarek – Chloe East i Sophie Thatcher. W wielu scenach jesteśmy zmuszeni bardziej obserwować reakcje na ich twarzach, które mają nam powiedzieć wszystko o tym co myślą i co chcą zrobić, bez mówienia tego na głos. I obie panie robią to doskonale.
Emocje widać tutaj gołym okiem i doskonale odpowiadają powoli rosnącemu napięciu. Z każdą kolejną minutą, gdy bohaterki przebywają w domu pana Reeda, czujemy coraz większy niepokój i dyskomfort. Choć musi jeszcze minąć dużo czasu nim zaczynamy poznawać motywacje tajemniczego mężczyzny, przez cały czas zastanawiamy się nad tym czy dziewczyny pękną, załamią się i jak postąpią. Wszystko sprowadza się bowiem do szczerości oraz ich wiary, a trzeba przyznać, że sam mormonizm to nietypowe wyznanie.

Nie jest to łatwy w odbiorze film. Przede wszystkim, wymaga od widza pewnej wiedzy na temat religii i chęci wejścia w dyskusję o niej. Tym właśnie jest bowiem Heretyk, który niejako pod przykrywką horroru zadaje pytanie o sens wiary. Argumenty Reeda, choć wykładane w dość przerażających okolicznościach, mają bowiem rację bytu. Podobieństwa między religiami oraz iteracje, o których mówi konserwatywnych widzów rozwścieczą, a liberalnym namieszają w głowie.
Wszystkie elementy historii dobrze ze sobą współgrają. Jest to film z małą obsadą, którego akcja przez większość czasu toczy się w jednym, ciasnym miejscu. To miejsce akcji dodatkowo sprzyja budowaniu napięcia i klimatowi grozy. Gdy bohaterki stają przed wyborem i możliwością opuszczenia domu, akcja zaczyna przyspieszać. W tych scenach nie tylko czujemy wspomnianą grozę, lecz również adrenalinę. Tym bardziej, że naprawdę ciężko jest nam wyobrazić sobie, że dziewczyny znajdą drogę ucieczki!
SPOILERY! Jedynym fragmentem filmu, który mi się nie spodobał, był jego finał. Odniosłem wrażenie, że twórcom Heretyka jakby zabrakło już na tym etapie oryginalnego pomysłu jak to wszystko spiąć ładną klamrą. Śmierć była nieodłącznym elementem filmu i spodziewałem się, że nie wszyscy bohaterowie przeżyją. Jednakże, nagle ożywająca na chwilę bohaterka, która powinna się dawno wykrwawić, to już po prostu fantasy. Tak jak siostra siostra Paxton, która również dawno by się wykrwawiła nim wydostała się z domu. Chyba ta tematyka filmu była zbyt ciężka, żeby wymyślić równie ciekawe i oryginalne zakończenie.

Podsumowując, Heretyk to jeden z najciekawszych filmów 2024 r. To naprawdę oryginalna horror, który poza finałem wszystko robi bardzo dobrze. Choć nie każdy będzie w stanie przyjąć tak skomplikowaną tematykę jak wiara w Boga oraz przetrwać bardzo powolny rozwój fabuły i budowanie napięcia, to jest to tytuł, któremu warto poświęcić czas, zwłaszcza w przypadku fanów gatunku.
Ocena: 6,5/10
Zdjęcia: A24
