Transformers tom 2 – recenzja komiksu

W 2024 r. mieliśmy okazję wkroczyć do nowo utworzonego Energon Universe, łączącego w jedną całość światy G. I. Joe i Transformers. Różni, utalentowani artyści złożyli się na wciągający i oryginalny początek historii, która wciąż ma jednak przed nami wiele tajemnic. Teraz kontynuujemy swoją podróż po tej barwnej rzeczywistości, sprawdzając jak dalej rozwinie się konflikt Autobotów z Deceptikonami na naszej pięknej Ziemi w drugim tomie komiksu Transformers.

Większość historii ze świata przybyłych na Ziemię mieszkańców Cybertronu zaczyna się spokojnie, powoli wprowadzając kolejnych bohaterów i nowe elementy historii. W drugim tomie, akcja komiksu Transformers zdaje się zdecydowanie przyspieszać, niemal z miejsca, wrzucając nas w wir konfliktu robotycznych kosmitów, który znajduje się na pierwszym planie w tej części historii Daniela Warrena Johnsona.

Deceptikony mają nowego lidera, co może być zwiastunem złych wydarzeń dla Autobotów. Złe siły niemal przejmują władzę nad Cybertronem. Optimus Prime stara się pozbierać do kupy to, co pozostało z jego sprzymierzeńców, przegrupować się i obmyślić plan kontrataku. Tylko, czy Prime czuje się na siłach by pozostać liderem Autobotów w obliczu szturmu wzmocnionego wroga?

Drugi tom komiksu Transformers to jeszcze więcej akcji, rozwałki. Stawka cały czas rośnie, a sprzymierzeńcy muszą być gotowi poświęcić życie w imię wyższego celu. Okrutny los może spotkać każdego z naszych ulubieńców, o czym dobitnie dowiadujemy się w tej części historii konfliktu mieszkańców Cybertronu. Wszędzie widzimy popłoch i zniszczenie, i naprawdę ciężko jest nam sobie wyobrazić jak bohaterowie mogą uzyskać jakąkolwiek przewagę w tej wojnie.

Johnson jak zwykle ma dla nas mnóstwo niespodzianek, a akcja w jego komiksach po raz kolejny wbija się w naszą pamięć ze zdwojoną siłą. Walki Transformersów są barwne i widowiskowe, a śruby lecą na wszystkie strony. Momentami czułem się wręcz przytłoczony tą ilością akcji, która naprawdę bardzo rzadko zwalnia tempo. Tyle postaci, tyle pojedynków i tak wiele możliwości, ale za to w ograniczonej przestrzeni.

Znalazło się w tym tomie odrobinę miejsca dla ludzkich bohaterów, Carly i Spike’a, w szczególności dla dziewczyny, która próbuje się odnaleźć po katastrofie z pierwszego tomu i nie jest w stanie wybaczyć Autobotom, że nie wykończyły Starscreama, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Jest pełna złości, którą Cybertronianie próbują jakoś pozytywnie ukierunkować, chroniąc ją przed zagrożeniem, co okazuje się być skomplikowaną sprawą.

Odniosłem wrażenie, że w drugim tomie, fabuła Transformers nieco za bardzo się skomplikowała. Jakby autor za szybko chciał iść do przodu. Nie mam nic przeciwko dynamicznej akcji, ale zabrakło mi tu miejsca na refleksję, a wątki poszczególnych bohaterów potrafią zgubić się w natłoku chaosu wojny. Komiks jednak nadal sprawił mi ogromną frajdę, wprowadzając nowe Autoboty i Deceptikony, rozwalając praktycznie wszystko co się da, zarysowując wewnętrzny konflikt w obozie Autobotów, a także w samym Optimusie, co stanowi najciekawszy wątek w tej części historii.

Czasami lider musi dokonywać trudnych wyborów i z takim mierzy się Prime. Tylko czy tym razem podejmie właściwą decyzję? O tym przekonacie się z lektury drugiego tomu.

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.naglecomics.pl/transformers-tom-2/3-232-142

Leave a Reply