Geiger tom 2 – recenzja komiksu

Jedną z najciekawszych nowych serii, które ukazały się w Polsce w ostatnich latach, jest komiksowa opowieść o Bezimiennych Geoffa Johnsa i Gary’ego Franka. Jej pierwszym bohaterem, którego mieliśmy okazję spotkać był przemierzający pustkowia postapokaliptycznej Ziemi, napromieniowany mężczyzna. Teraz, dalszy ciąg jego historii poznajemy w drugim tomie komiksu Geiger.

Dla przypomnienia, tzw. Nieznana Wojna w połączeniu ze złośliwym sąsiadem, eksperymentalną terapią nowotworową i wybuchem pocisków jądrowych, sprawiły, że Tariq Geiger stał się napromieniowaną istotą, której jedynym celem była ochrona ukrytej w bunkrze rodziny. Gdy okazuje się, że ci już od dawna nie żyją, bohater rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu, wyruszając w podróż w nieznane.

Akcja komiksu toczy się w 2050 r. W drugim tomie tytułowego bohatera spotkamy w małej osadzie, gdzie „wtyka nos w nie swoje sprawy”, spuszczając lanie, nękającym miasto najemnikom, a chciał tylko poczytać książkę. Wkrótce spotyka byłego pracownika Króla z Las Vegas, który okazuje się być „fanem” Geigera. Pragnie zrobić coś pozytywnego ze swoim życiem i być jak radioaktywny bohater, pomimo tego, że ma wiele grzechów na sumieniu. Z wielkimi oporami, Geiger pozwala mu dołączyć do siebie i tak oto rozpoczyna się nietypowa podróż dwójki bardzo odmiennych osób, w towarzystwie radioaktywnego psa o dwóch głowach, Barneya.

Geiger w drugim tomie stawia przed naszym herosem z przyszłości nowe zagrożenia. Jako, że za głowę bohatera została wyznaczona atrakcyjna nagroda, nasz nowo powstały zespół musi uciekać nie tylko przed łowcami głów, lecz także przed armią Stanów Zjednoczonych Ameryki. W zasadzie każdy może okazać się wrogiem i nikomu nie można w pełni zaufać. Wkrótce, bohaterowie trafiają na naprawdę sprytnego, inteligentnego i zawistnego najemnika, konfrontacja z którym stanowi główny punkt programu w tej części komiksu.

Nowy tom daje nam także nieco szersze spojrzenie na historię Bezimiennych, mających uratować świat przed całkowitą zagładą. W kilku fragmentach łączy się on z innym komiksem z serii, Junkyard Joe, wysyłając w ślad za Geigerem robota, którego mieliśmy okazję poznać w tym cyklu. Z początku nie wiemy jednak, po czyjej stronie stoi, o czym przekonujemy się wraz z rozwojem fabuły. Choć w tym temacie wciąż nie znamy wszystkich szczegółów, to Frank i Johns potrafią świetnie zbudować ekscytację nadchodzącym w dalszej przyszłości wątkiem, który połączy losy wielu Bezimiennych.

Na koniec drugiego tomu, Geiger przedstawia również swego rodzaju prequel historii głównego bohatera. Dowiadujemy się z niego co dokładnie stało się z nim tuż po wybuchu atomówki i jak udało mu się zapanować nad nowo zdobytymi mocami. Ta część komiksu podkreśla tragiczny los herosa, który nie potrafi jeszcze w pełni nad sobą zapanować, w skutek czego mogą ucierpieć niewinne osoby. No i dochodzi jeszcze wątek jego rodziny, z którą tak naprawdę nigdy nie będzie już mógł się zobaczyć. Przynajmniej, dopóki nie umrze.

Geoff Johns ponownie błyszczy jako autor scenariusza komiksu. Z jednej strony, rozwija naszego głównego bohatera, pokazując jego wewnętrzne zmagania, próby znalezienia nowego celu w życiu i akceptacji obecnego stanu rzeczy. Z drugiej, pokazuje silną wolę przetrwania Geigera, jego przywiązanie do Barneya, czy nawet nowego „partnera”, wobec którego zachowuje się szorstko i chłodno, lecz my czujemy jego dobre serce pod radioaktywną skórą.

W parze z fabułą doskonale idą ilustracje Gary’ego Franka. Potrafi on doskonale uchwycić zarówno brutalny popis możliwości Geigera i jego radioaktywnych mocy, jak i te momenty, w których dostrzegamy jego słabe punkty i widzimy, że nadal jest to zwyczajny facet, który ma emocje, który po prostu czuje. Fantastycznie i klimatycznie prezentuje się radioaktywny świat, pełen szarości i niebezpieczeństw, w który autorzy umieją jednak wlać mnóstwo kolorytu, choćby w dość niespodziewanej historii, gdy główną rolę przejmuje Barney i trafia do lokalnego zoo, w którym ratuje zmutowane zwierzęta.

Świetne tempo, rozwój postaci, intrygujący świat przedstawiony, pełen wciąż nierozwiązanych zagadek. Geiger podtrzymuje bardzo wysoki poziom z pierwszego tomu, udowadniając, że ta historia ma czytelnikowi jeszcze wiele do zaoferowania i nie jest to tylko kolejne rozrywkowe sci-fi. Drugi tom zdecydowanie mnie nie zawiódł i z zapartym tchem poznałem dalszy ciąg losów głównego bohatera. Teraz czas pooddychać w oczekiwaniu na tom trzeci.

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.naglecomics.pl/geiger-tom-2/3-232-149

Leave a Reply