Ciąg dalszy emocjonującej przygody Goku i spółki na planecie Namek powoli zbliża nas do finału tej części historii. W końcu, w czwartym tomie Dragon Ball Full Color: Saga o Frizerze rozpoczyna się długo wyczekiwana walka głównego bohatera z tytułowym antagonistą, tylko czy nasz sympatyczny heros faktycznie jest w stanie równać się z kosmicznym złoczyńcą?
Jak pamiętamy z poprzedniego tomu, zanim Goku będzie w stanie zawalczyć z Frizerem, najpierw musi się zregenerować. Zamknięty w specjalnej, leczniczej kapsule nie widzi konfrontacji swoich przyjaciół ze złoczyńcą, ale wyczuwa ich energię, czując złość na samego siebie, że nie może im jeszcze pomóc. A trzeba podkreślić, że Kuririn, Gohan i Dende, do spółki z Vegetą, a później także Piccolo są w wielkich tarapatach.
Czwarty tom Dragon Ball Full Color: Saga o Frizerze w pełni koncentruje się na walce z niecnym kosmitą. Jesteśmy świadkami kolejnych transformacji Frizera, co całkowicie odbiera nadzieję bohaterom. A w pewnym momencie tę nadzieję wciąż mamy, by w świetnym stylu Akira Toriyama odarł nas z nich, jednocześnie podkreślając jakim, delikatnie rzecz ujmując, skurczybykiem jest Frizer. Ten bowiem nawet po przemianach wciąż ukrywa swoją prawdziwą moc.

Frizer nie tylko wyrasta tutaj na najpotężniejszego rywala Goku, ale co ważniejsze, na prawdziwe zło wcielone. Idealnie kontrastuje z tym jego ostatnia przemiana. Dzięki niej sprawia bowiem wrażenie małego, może nawet słabego, a nie mogłoby być inaczej. Kreatywność autora mangi wychodzi tutaj na pierwszy plan i choć początkowo przemiany złoczyńcy nie robią ogromnego wrażenia, to ich efekt końcowy już jak najbardziej tak.
Ten fragment historii z animacji zapamiętałem jako niemal niekończącą się konfrontację z Frizerem. Anime do granic możliwości rozciągnęło ten wątek. Tutaj jednak fabuła posuwa się do przodu w barwny i dynamiczny sposób. Jeszcze w tym tomie, po kilku zaskakujących zwrotach akcji (powrót wzmocnionego Piccolo, Kuririn niemal zabijający Vegetę, Dende uzdrawiający bohaterów) do akcji wchodzi Goku. Czwarty tom Dragon Ball Full Color: Saga o Frizerze to jednak jedynie przedsmak ich starcia.

Pod względem walk, Dragon Ball pozostaje klasykiem, do którego warto wracać. Ten tom mangi doskonale to udowadnia. Nie ma się bowiem wrażenie, że którekolwiek z kadrów są zbędne, czy wrzucone tutaj na siłę. Autor dobrze wie jak uwypuklić konkretne cechy swoich bohaterów, czy to spryt Kuririna, czy złość Gohana, która zdecydowanie wzmacnia jego możliwości. Jednocześnie, w stylu Toriyamy jest pewna prostota, która sprawia, że te pojedynki, jak długo by nie trwały, trafiają do serc i wyobraźni czytelników.
Choć w najnowszym tomie fabuła nie posunęła się daleko, to jesteśmy już niemal na ostatniej prostej. Autor w finale daje nam do zrozumienia, że sam Goku może nie być w stanie pokonać Frizera i nawet jeśli okaże się być legendarnym Super Sayaninem, niekoniecznie musi być silniejszym od swojego wroga. Napięcie i ekscytacja rosną równomiernie, a my mamy za sobą kolejny, fantastyczny rozdział Dragon Ball Full Color: Saga o Frizerze.
Ocena: 8/10
