Goofy na wakacjach – recenzja filmu

Sporo jest filmów, które idealnie wprowadzają nas w letni klimat. Jednakże, mało który potrafi połączyć to z historią, z której widzowie mogą czerpać mnóstwo mądrości dla własnego życia. Przykładem takiego tytułu jest kultowa animacja Disneya, Goofy na wakacjach.

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów Disneya musi wykazać się swoimi rodzicielskimi umiejętnościami, gdy odczuwa, że jego syn, Max, może zejść na złą ścieżkę. Postanawia zatem wyjechać z nim na ryby, by zacieśnić więź z nastolatkiem. Oczywiście, nie zdaje sobie sprawy z tego, czego tak naprawdę chce i oczekuje Max, który za jego plecami kieruje wycieczkę w zupełnie innym kierunku. Tak oto zaczyna się szalona podróż, która jest głównym motywem animacji Goofy na wakacjach.

Animacja niedawno obchodziła 30. rocznicę premiery. Pomimo tylu lat na karku, nadal potrafi jednak rozbawić całą rodzinę, a jej przesłanie jest uniwersalne i wciąż jak najbardziej aktualne. Goofy na wakacjach to bowiem nie tylko pełna zwrotów akcji podróż i szalona komedia. To historia o dojrzewaniu, międzypokoleniowych różnicach oraz docieraniu się rodziców i ich dzieci. W tym przypadku chodzi o niesfornego nastolatka, któremu świat przesłania miłość do pięknej rówieśniczki oraz jego samotnego ojca, który stara się jak może, ma ogromne pokłady cierpliwości i mimo wielu różnic chce być częścią życia swojego dorastającego syna.

Po tak wielu latach, styl animacji, który proponuje ten tytuł, może nie powalać nas dziś na kolana, ale Goofy na wakacjach nadal prezentuje się bardzo przyzwoicie, płynnie, barwnie i dynamicznie. Bohaterowie biorą udział w naprawdę pokręconych akcjach, unikając spadku prosto w odmęty wodospadu, czy włamując się na arenę wielkiego koncertu, więc animatorzy mieli okazję tutaj się wykazać. Na szczęście efekt ich pracy był i wciąż jest fantastyczny.

Przedstawiona w filmie historia zdecydowanie rezonuje z widzami. W końcu wiele osób z pewnością na jakimś etapie swojego dorastania ścierało się ze swoimi rodzicami. Relacja między Goofym, a Maxem jest bardzo wiarygodna i wypada naturalnie. Część widowni utożsami się z tytułowym bohaterem, a inni poczują nić porozumienia z jego synem. Emocje obu postaci doskonale wybrzmiewają na ekranie między wieloma żartami, piosenkami i akcją.

Gdy bohaterowie nie wiedzą jak wyrazić swoje uczucia, wtedy często zaczynają śpiewać. Piosenki, które usłyszycie w Goofy na wakacjach wpadają w ucho i doskonale oddają emocje Goofy’ego i Maxa. Raz są pełne humoru i poprawiają nastrój, zarówno postaci jaki i widzów, często zmierzając w niespodziewanym kierunku. Kiedy indziej, są bardziej melancholijne, ale wciąż uderzają w nas z siłą meteorytu jak, np. Nobody Else But You.

Jak dla mnie, żaden film tak dobrze nie oddaje relacji rodzic-dziecko jak Goofy na wakacjach. To film „stary, ale jary”, jak to się mówi. To naprawdę poruszająca historia, ukazująca dlaczego relacje rodzinne są szczególnie ważne w okresie dorastania. W miarę jak dojrzewamy i wkraczamy w wiek nastoletni, często oddalamy się od rodziców, postrzegając ich jako staroświeckich. Jednocześnie rodzice martwią się, że tracą więź ze swoimi dziećmi.

Ta opowieść przypomina nam, że wszyscy powinniśmy szukać kompromisu, zwłaszcza gdy w grę wchodzą odmienne wartości. Twórcy wspaniale opakowali to głębokie przesłanie barwnymi postaciami, szaloną przygodą i mnóstwem humoru. Teraz, w okresie wakacji, szczególnie warto sięgnąć po ten tytuł.

Ocena: 7/10

Zdjęcia: Disney

Leave a Reply