Hillbilly tom 3 – recenzja komiksu

Po niemal roku oczekiwania na dalszy ciąg baśniowych historii z amerykańskich Appalachów, przyszedł czas na powrót wielkiego tasaka i dzierżącego go Rondella, który tym razem stanie przed swoim największych jak dotychczas wyzwaniem. A o tym wszystkim przeczytacie w trzecim tomie komiksu Hillbilly.

Po tak długiej przerwie od historii stworzonej przez Erica Powella, przyznam szczerze, że oczekiwania wobec trzeciego tomu komiksu były duże. Zdążyliśmy już dosyć dobrze poznać charakter głównego bohatera oraz świat w jakim przyszło mu żyć. Z ciekawością wypatrywałem jego kolejnych przygód i co by o nich nie mówić, tym razem przybierają one znacznie większą skalę.

W najnowszej części Hillbilly Rondell będzie musiał stanąć naprzeciw armii czarownic! By jednak zmierzyć się z siłami zła z liczebną przewagą, bohater będzie zmuszony zwerbować sojuszników. Tylko, czy jak świat długi i szeroki ostał się jeszcze ktoś na tyle odważny, a zarazem szalony, by dołączyć do Rondella w tej praktycznie samobójczej misji? Właśnie o tym dowiadujemy się z trzeciego tomu tego niezwykłego komiksu.

Generalnie, trzeci tom oferuje według mnie wolniejsze tempo niż dotychczasowe perypetie Rondella. Odniosłem wręcz wrażenie, że jest za bardzo przegadany. Historia zaczyna się jednak w typowy dla komiksu sposób, gdy bohater staje naprzeciw zrekrutowanym przez żądnego zemsty Ogończyka, Jasia i Małgosię. Tak, dobrze przeczytaliście. Zdecydowanie daleko im jednak do ich wersji ze znanej baśni, gdyż tutaj zostali oni przeklęci, służą pewnej wiedźmie, a sami wyglądają jak najgorsze, najbardziej zgniłe pomioty szatana. Na wstępie jesteśmy zatem zaskakiwani w charakterystycznym dla Hillbilly stylu.

To właśnie w dalszej części komiksu, gdy zmierzamy już do konfrontacji z wiedźmami, tempo akcji siada i robi się trochę nudo jak na standardy tego komiksu. To jednak w zasadzie jedyny zarzut jaki można mieć do trzeciego tomu. Wielkie walce nie brakuje bowiem dramaturgii, brutalności i nieprzewidywalności. Mamy nawet wielkie wyznanie miłości, o której wiedzieliśmy, ale samego wyznania zdecydowanie się nie spodziewaliśmy.

Stylistycznie, Hillbilly to wciąż prawdziwa perełka wśród komiksów. Niezwykły, baśniowy klimat wyczarowany za sprawą rysunków Erica Powella kolejny raz nie zawodzi. Potrafi on wyciągnąć sedno przeróżnych baśni, nadać im mroczny kierunek, a zarazem wygląda to wszystko jak coś, z czym nigdy nie mieliśmy i już nigdy więcej nie będziemy mieli do czynienia. Dlatego chłoniemy każdą kreskę, każdy cień i kształt jakby jutra nie było.

Hillbilly to komiks, który niemal pod każdym względem nigdy nie zawodzi. Trzeba jednak pokochać ten specyficzny styl i historię, co według mnie może dokonać się za sprawą każdego z trzech tomów tej serii. Jedynie nieco wolniejsze tempo akcji może sprawić, że jego najnowsza odsłona mnie zapadnie w pamięć, gdyż pozytywnych wrażeń zdecydowanie tutaj nie brakuje.

Ocena: 6,5/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.naglecomics.pl/hillbilly-tom-3/3-232-158

Leave a Reply