Wojownicze Żółwie Ninja (2025) tom 1 – recenzja komiksu

Po przeczytaniu niesamowitego komiksu Ostatni Ronin, zdecydowanie nabrałem chrapki na więcej przygód zmutowanych żółwi. Tak się akurat składa, że wcale nie musiałem na nie długo czekać. Właśnie, nakładem wydawnictwa Nagle ukazała się bowiem nowa, zrestartowana seria, opowiadająca perypetie gustujących w pizzy zielonych bohaterów, zatytułowana zwyczajnie Wojownicze Żółwie Ninja.

Wspomniany przeze mnie Ostatni Ronin zwiesił poprzeczkę naprawdę wysoko. Po jego lekturze można by wręcz pomyśleć, że jakiekolwiek historie o Żółwiach Ninja, które przyjdą po tym komiksie nigdy go nie przeskoczą, ani nawet mu nie dorównają. Na szczęście, najnowsza seria o zmutowanych mistrzach sztuk walki tym słowom zaprzecza, szybko udowadniając, że zieloni bohaterowie mogą być źródłem jeszcze wielu fantastycznych historii.

Bohaterów komiksu spotykamy w rozsypce. Każdy z nich poszedł własną ścieżką, choć nie dowiadujemy się co do tego doprowadziło. Wiemy jedynie, że musiało dojść do dramatycznych zdarzeń, skoro żółwie są w takim, a nie innym położeniu. Donny jest w niewoli, a Raph odsiaduje wyrok. Z kolei Leo próbuje odnaleźć samego siebie gdzieś nad Gangesem, a Mikey został gwiazdą japońskiego serialu. Bracia zdają się o sobie nie myśleć, ale myślą o nich wrogowie, Klan Stopy i to właśnie ich próby ostatecznego unicestwienia żółwi ostatecznie prowadzi do ich ponownego spotkania.

Tak właśnie prezentuje się fabuła pierwszego tomu komiksu Wojownicze Żółwie Ninja. Poznajemy wątki poszczególnych żółwi, ich osobiste historie. Widzimy jak bardzo zmienili się względem pewnego utrwalonego w popkulturze wizerunku. To zdecydowanie mroczniejsza odsłona ich przygód, stylistycznie i klimatycznie bliższa Ostatniemu Roninowi. Zanurzamy się w psychikę naszych bohaterów, odkrywamy co ich gryzie i dlaczego tak jest. Jednocześnie, na wierzch wychodzą charakterystyczne im cechy, te za które widzowie i czytelnicy zdążyli ich pokochać.

Formuła komiksu jest zatem naprawdę oryginalna i interesująca. Każdy z bohaterów jest w takim położeniu, że ciężko jest nam sobie wyobrazić jak bracia połączą ze sobą siły. Na pierwszy plan wychodzi emocjonalna głębia żółwi, ale nie oznacza to braku akcji. Ta nie zawodzi, dostarczając pomysłowych scen (choćby Mikey walczący diamentowym nunczaku, czy Donny stający oko w oko z całym tłumem przeciwników, których w pojedynkę już pokonał), a całości nie brakuje brutalności i adrenaliny.

Ilustracje świetnie oddają ten mroczniejszy ton komiksu. Wojownicze Żółwie Ninja. Kreska jest tutaj mocno i bardziej realistyczna. Jeśli chodzi o walki, to możemy zachwycać się ich najdrobniejszymi detalami jak pęknięciami broni, połamanymi kośćmi, itp. Dodatkowo, odniosłem wrażenie, że indywidualne wątki poszczególnych żółwi delikatnie różnią się od siebie stylem, barwą i kreską, niejako podkreślając charakter bohaterów.

Pierwszy tom to wstęp do tej historii. Dlatego nie zaskakuje mnie fakt, że ostatecznie bohaterom udaje się zjednoczyć. Jednakże, to co czeka ich dalej jest zupełnie nie do przewidzenia. Przekonujemy się, że żółwie staną przed największym wyzwaniem w swoim życiu, mając naprzeciw siebie niemal wszystkich, walcząc nie tylko z Klanem Stopy, ale nawet z całym miastem. Z pewnością poznamy kolejne historie z ich przeszłości, a główny wątek będzie dalej się rozwijał. To, czego Wojownicze Żółwie Ninja dostarczyły mi tutaj sprawiło, że nie martwię się jednak tym, co przyniesie przyszłość, gdyż jest to bardzo wysoka jakość komiksowej sztuki.

Ocena: 7,5/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.naglecomics.pl/wojownicze-zolwie-ninja-2025-tom-1/3-232-160

Leave a Reply