Bitter Root tom 1 – recenzja komiksu

Tematy związane z wykluczeniem, czy to ze względu na rasę, wyznanie, płeć, czy orientację seksualną, w ostatnich latach stały się naprawdę popularne. Choć czasami można odnieść wrażenie, że są one nam wciskane na siłę, to nie brakuje naprawdę interesujących i oryginalnych tytułów, poruszające tego rodzaju kwestię. Jednym z najciekawszych na tym polu jest komiksowa seria Bitter Root, której pierwszy tom właśnie ukazał się w Polsce.

Bitter Root przenosi nas do Harlemu lat 20. XX wieku, możecie zatem spodziewać się naprawdę stylowej i klimatycznej historii. Tam poznajemy rodzinę Sangerye. Pole ich działań jest bardzo specyficzne i tym ciekawsze, gdy weźmiemy pod uwagę wyżej wspomniany czas akcji komiksu. Misją bohaterów jest zwalczanie tzw. Jinno – ludzi, którzy zostali przeobrażeni w potwory przez rasizm, nienawiść i uprzedzenia.

Ważną rolę odgrywa tu tytułowy korzeń (ang. bitter root), z którego bohaterowie przygotowują lekarstwo zdolne przywrócić potworom człowieczeństwo. W dużym skrócie mamy tutaj do czynienia z historią o rodzinie łowców potworów z tematyką dyskryminacji rasowej w tle. Muszę przyznać, że ten punkt wyjścia dla fabuły komiksu wydał mi się być bardzo interesujący, więc z ciekawością zasiadłem do lektury.

Koncepcja tej serii jest naprawdę fascynująca. Ludzkie dusze zostają zarażone nienawiścią, a ludzie zamieniają się w dosłowne demony, z którymi musi się mierzyć rodzina łowców potworów. Sama rodzina jest podzielona i jest to ważny element fabuły, gdyż pozwala nam utożsamić się z jej członkami. Część z nich chce zabijać te stwory, a inni pragną uleczyć je z nienawiści, i z podobnym rozdźwiękiem często mamy do czynienia w naszym codziennym życiu, choć nie w tak „fantastycznych” okolicznościach.

Zacznijmy od tego, że ogromne wrażenie robi warstwa graficzna komiksu i to ona najdłużej zostaje z nami po jego lekturze. Sanford Greene w Bitter Root zrobił coś po prostu niesamowitego. Na nowo tchnął życie w Harlem, który jest tutaj jednocześnie surowy i pełen energii. Sceny akcji i walki z Jinoo są dynamiczne i przemyślane. Z kolei kolory Greene’a i Rico Renziego robią nie gorsze wrażenie. Elementy fantasy pełne żywych barw kontrastują z przygaszonym tłem Harlemu. To uczta dla fanów powieści graficznych.

Miejsce akcji komiksu to spory powiew świeżości. Możemy dzięki niemu odkryć zarówno uroki jak i mroczne strony Harlemu, z którym polscy czytelnicy w większości raczej nie mieli nigdy do czynienia. Daje się odczuć ten klimat przez całość fabuły pierwszego tomu. Świat przedstawiony wciąga nas od pierwszy stron i pozwala lepiej zanurzyć się w opowieści. Jednocześnie, przesłanie związane z tematyką rasizmu i dyskryminacji nie ginie w feerii kolorów, z którą mamy do czynienia w Bitter Root.

Muszę jednak dodać, że w niektórych fragmentach czułem się nieco przytłoczony przez komiks. Dzieje się tutaj tak wiele rzeczy! Czasami trudno jest nadążyć za historią i wyciągnąć z niej wszystko, co najważniejsze. Wkrada się tutaj pewna dawka kontrolowanego chaosu, która w połączeniu z szybkim tempem akcji może sprawić, że niektórzy odbiorą ten tytuł jako rozrywkową opowieść z lat 20. XX wieku. Trzeba podkreślić, że można z niej wiele wyciągnąć i nauczyć się o losach czarnoskórych w Stanach Zjednoczonych tamtych czasów.

Na sam koniec, dla najbardziej wciągniętych i zainteresowanych, znalazło się miejsce nie tylko na warianty okładek, ale także naukowe eseje przedstawiciele afroamerykańskiej społeczności, analizujące folklor i motywy, zawarte w komiksie oraz te, które wpłynęły na powstanie Bitter Root. Nasza głowa nie pozostaje zatem pusta po lekturze, nie licząc jego rozrywkowej wartości.

Po przeczytaniu pierwszego tomu miałem pewien niedosyt, co odbieram pozytywnie. Ciężko jest przewidzieć jak dalej potoczy się historia i czy z komiksu wyrośnie większy wątek przewodni. Miałem jednak ochotę zobaczyć kolejne zmagania rodziny Sangerye. Nie czułem się jednak odpowiednią osobą do komentowania tematyki rasizmu, która przemówi do czarnoskórych odbiorców. Bitter Root to jednak solidny komiks z oprawą graficzną na najwyższym poziomie. Fabuła jest prostsza, ale ma wielki potencjał i dlatego nie można tego tytułu skreślać po pierwszym tomie.

Ocena: 7/10

Zdjęcia: Shock Comics

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu Shock Comics.

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://shockcomics.pl/strona-glowna/18-bitter-root-tom-1.html

Leave a Reply