Trylogia nowojorska Paula Austera – recenzja komiksu

Paul Auster, zmarły w 2024 roku amerykański autor, powraca w zaskakującym wydaniu. Jego najpopularniejsze powieści, opatrzone tytułem Trylogia nowojorska Paula Austera zostały bowiem wzięte na warsztat przez uznanych komiksowych twórców, którzy tchnęli nowe życie w klasyczne opowieści pisarza, przybliżając je w ten sposób zupełnie nowemu gronu odbiorców. Przygotujcie się na pytania, pytania i jeszcze więcej pytań.

Szklane miasto, Duchy i Zamknięty pokój. Te trzy opowieści Austera zostały nam przedstawione w komiksowej formie przez Davida Mazzucchelliego. Lorenzo Mattottiego i Paula Karasika. Artyści przenieśli nas do Nowego Jorku, który odgrywa w tych historiach swoją rolę, będąc jednym z ich wspólnych elementów. Jak przekonujemy się po lekturze całości, zadanie to musiało być nie lada wyzwaniem, gdyż wszystkie te tytuły pewne są nieoczywistości, metafor i zagadek, na które odpowiedzi mógł nie mieć nawet sam ich autor.

Rozmowa telefoniczna, która odmienia życie pisarza, cierpiącego po stracie żony i syna. Detektyw, śledzący człowieka, nie zdając sobie sprawy z tego, że sam jest śledzony. Mężczyzna, który zajmuje miejsce swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa w poszukiwaniu prawdy na jego temat. Takie historie zostały zawarte w Trylogii nowojorskiej Paula Austera, a teraz zobaczmy co tak naprawdę mają one do zaoferowania.

Wszystkie trzy opowieści łączy zagadkowość. Zanurzając się w swego rodzaju klimatach noir, obserwujemy pisarza, który odrywa się od swojego cierpienia, wcielając się w nieistniejącego prywatnego detektywa. Rozpoczyna śledztwo i nie zdaje sobie sprawy, gdzie go zaprowadzi, ani co powie mu o nim samym. Podobnie rzecz się ma w kolejnej historii, która zmusza tak bohatera jak i nas do zastanawiania się kto jest detektywem, a kto klientem i o co chodzi w prowadzonym przez Blue śledztwie. Nie inaczej, choć w zdecydowanie mniej kryminalnym tonie rzecz się ma z próbą odnalezienia i zrozumienia zaginionego najlepszego przyjaciela bezimiennego pisarza. A w kolejnych historiach przewijają się nazwiska, które kojarzymy z poprzednich, rozwijając dodatkowo ten klimat tajemnicy i zagadkowości.

Czytając kolejne strony komiksu zastanawiamy się, czy Auster nie mówi nam o samym sobie i czy bohaterowie nie są przypadkiem swego rodzaju awatarami autora, a ten przenosi na nich swoje cechy i życiowe rozterki. To kolejny element, rozbudowujący ten pierwiastek zagadkowości, skłaniający nas do podważania kolejnych wydarzeń i ruchów bohaterów. Trylogia nowojorska Paula Austera intryguje nas od pierwszych stron, zmuszając nas do głębokiej refleksji na temat własnych wyborów.

W komiks musimy bardzo głęboko się wczytać. Co więcej, zalecam wręcz przeczytanie go więcej niż jeden raz, by wyłapać kolejne detale, zdarzenia i słowa, do których sam Auster zdaje się przywiązywać wielkie znaczenie. Pisarz, bawiąc się formą poszczególnych historii wpędza czytelnika do labiryntu. Nie daje nam jednak wskazówek co do tego jak mamy się z niego wydostać. Dla niektórych, takie zagmatwanie może okazać się nie do przejścia. Ja lubuję się w takim klimacie i uwielbiam historie, które zmuszają mnie do intelektualnego wysiłku, więc z wielkim entuzjazmem przyjąłem lekturę komiksu.

Zagadki, budowanie atmosfery niczym z filmów noir i Nowy Jork, który staje się w pewnym sensie osobnym bohaterem komiksu, to tylko jedna strona medalu. Trylogia nowojorska Paula Austera to także niesamowicie klimatyczne ilustracje i oryginalna forma, którą ich autorzy dopasowują do konkretnych opowieści. Czasem większy nacisk kładą na narrację i pojedyncze kadry, kosztem niemal nieobecnych dialogów. Kiedy indziej, fabuła jest bardziej linearna, ale za to kadry i ilustracje są tak szczegółowe, że nie zostawiają nic naszej wyobraźni. Są tak dokładnie rozplanowane jakby sam Auster właśnie tak je rozplanował, a nie były one interpretacją ilustratorów. Jedno mogę o nich powiedzieć z całą pewnością. Są wręcz hipnotyzujące, wciągające nas do środka wydarzeń. Są chwile, gdy nie dają nam odetchnąć, a nawet nas przytłaczają, ale zawsze idealnie odpowiadają onirycznemu stylowi historii autora.

Trylogia nowojorska Paula Austera nie była dla mnie łatwą lekturą, ale całkowicie mnie oczarowała. Czytając kolejną historię, myślałem, że jest lepsza od następnej by ostatecznie dojść do wniosku, że każda z nich oferuje coś oryginalnego i klimatycznego, opowieść, która chce bym zinterpretował ją na własny sposób, znalazł w niej własną prawdę. Zresztą, podobnie jak w życiu, nie na wszystkie pytania znajdujemy tutaj odpowiedź i myślę, że właśnie tak powinno pozostać. Nie oznacza to jednak, żebyśmy tych odpowiedzi nie szukali, a ja z pewnością wrócę jeszcze niejeden raz do tego tytułu.

Ocena: 8,5/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu NAGLE!

We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://www.naglecomics.pl/trylogia-nowojorska-paula-austera/3-232-162

Leave a Reply