Szokujące morderstwa związane z Bożym Narodzeniem, to zdaje się udany przepis na wciągający thriller. Tak przynajmniej sądziłem po premierze pierwszego tomu komiksu Dewiant. Teraz, otrzymaliśmy kontynuację, która zamyka pełną napięcia historię, która stawia jedno pytanie – kto jest zabójcą? Czy w końcu się o tym przekonujemy? Sprawdźmy to.
Drugi tom komiksu wydanego przez Shock Comics kończy mroczną opowieść grozy, osadzoną w okresie świąt. Jeśli brakowało wam specyficznego połączenia horroru, thrillera i dramatu psychologicznego, to nie martwcie się. W kontynuacji otrzymujemy ich pod dostatkiem. Najważniejsze pytanie brzmi jednak, czy finał tej historii jest satysfakcjonujący?
W komiksie staramy się dojść do tego, czy osadzony przed laty w więzieniu Randall, faktycznie dokonał okropnych zbrodni w Milwaukee. Pojawia się bowiem naśladowca, a może to prawdziwy zabójca powraca po latach przerwy? We wszystko uwikłany zostaje młody artysta, który pracuje nad komiksem opartym na postaci skazanego. Zostaje nawet aresztowany, gdyż śledczy podejrzewają, że to on jest owym naśladowcą. Teraz, jego chłopak Derek stara się dotrzeć do prawdy, podczas gdy sprawę bada również agent FBI.

Dewiant w drugim tomie utrzymuje atmosferę niepewności, napięcia i tajemnicy. Choć działania policji wydają się być logiczne, czytelnikowi z tyłu głowy zapala się lampka. Wiemy bowiem, że coś tu jest nie tak. Twórcy komiksu w świetnym stylu utrudniają nam dojście do prawdy, trzymając nas bez odpowiedzi aż do finału, a nawet wtedy nie do końca dajemy wiarę faktom.
James Tynion IV jeszcze mocniej zagłębia się w psychologiczny portret bohaterów. Kolejne fakty, zwłaszcza z życia zatrzymanego Michaela zmuszają nas do powątpiewania w jego niewinność. W końcu, kto normalny interesuje się brutalnymi morderstwami jako nastolatek, prawda? Do tego dochodzi jeszcze motyw zmagań z własną tożsamością, szukania odpowiedzi na to kim tak naprawdę jesteśmy i co oznaczają nasze wewnętrzne pragnienia.

W całość historii świetnie wpisują się ilustracje. Doskonale oddają mroczny nastrój fabuły. Są naprawdę szczegółowe, a największe wrażenie zrobiły na mnie te bardziej rodem z kina grozy sceny. Są brutalne, krwawe i naprawdę przerażające. Zakłócają nasz wewnętrzny spokój i zmuszają nas do pełnej koncentracji. Bardzo dobrze sprawdza się to zwłaszcza dlatego, że tempo akcji rozkręca się dosyć powoli.
Odniosłem wrażenie, że twórcy komiksu zbyt szybko ruszyli w kierunku finału historii, co uważam za największy minus drugiego tomu. Dewiant zaserwował nam trudną do rozszyfrowania, stylową historię rodem z serialu Detektyw. Choć tak naprawdę nie dostaliśmy odpowiedzi na najważniejsze pytanie, dotyczące zbrodni sprzed lat, rozwiązanie zagadki naśladowcy zdało mi się być najprostszą z możliwych opcji. Trochę jakby zabrakło pomysłów lub miejsca na ich rozwinięcie.
Ostatecznie, Dewiant to naprawdę solidny thriller, co do jakości którego nie można się przyczepić. Ogromnym plusem jest atmosfera, a nieco słabiej drugi tom sprawdza się pod kątem fabularnym. Jako całość wprowadza czytelnika w idealny dla rozwiązywania kryminalnych zagadek klimat, tworząc zapadające w pamięć obrazy oraz interesujące psychologiczne sylwetki głównych bohaterów. Zabrakło mi tu jedynie większej równowagi między poszczególnymi elementami, ale z całą pewnością wrócę jeszcze do tego tytułu.
Ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania komiksu chciałbym podziękować wydawnictwu Shock Comics.
We własny egzemplarz komiksu możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://shockcomics.pl/strona-glowna/19-dewiant.html

