Jeśli coś można powiedzieć o całej twórczości Davida Lyncha, to z pewnością jest to fakt, że nigdy nie da się jej jednoznacznie interpretować. Powracając do kolejnych jego dział, widz zawsze może odkryć coś nowego. Choć po seansie filmów amerykańskiego artysty, zazwyczaj mamy więcej pytań niż odpowiedzi, to jego historie zostają w naszej pamięci na długo. Nie inaczej jest w przypadku filmu Zagubiona autostrada.
Żeby lepiej zrozumieć film z 1997 roku, warto zapoznać się z wypowiedziami samego reżysera z przeszłości. Z nich możemy dowiedzieć się, co inspirowało go wówczas do stworzenia takiej, a nie innej historii. Zresztą, sama znajomość lat 90., ówczesnej kultury i głośnych wydarzeń może pomóc nam w interpretacji Zagubionej autostrady.
W filmie poznajemy małżeństwo, Freda i Renee Madisonów. Z pozoru, wydają się być zupełnie zwyczajną parą, a w ich życiu zdaje się niewiele dziać. Tylko im bliżej im się przyglądamy, tym bardziej wydaje nam się, że coś tu jest nie tak. Momentem przełomowym jest pojawienie się taśm, po obejrzeniu których bohaterowie przekonują się, że ktoś ich obserwuje i nagrywa. Od tej chwili robi się tylko dziwniej, a Zagubiona autostrada skupia się na historii zabójstwa, zamiany ciał i wielu tajemnic.
Po pierwsze, Lynch świetnie buduje atmosferę napięcia i mroku. Robi to dzięki pracy kamery, podążając często ciasnymi, a nawet klaustrofobicznymi pomieszczeniami za bohaterami. Osiąga ten efekt dzięki obrazowi, ale także dźwiękowi i dotyczy to zarówno kompozycji stałego współpracownika reżysera, Angelo Badalamentiego jak i chociażby bardzo ciężkich nut utworów zespołu Rammstein. Wreszcie, zamierzony efekt niepewności i niezręczności osiąga za pomocą przytłumionych barw, momentami poruszając się w estetyce noir, ale nieraz skręcając w kierunku thrillera i horroru.
Może wydawać się, że Zagubiona autostrada to film, który przedstawia tajemnicę i próbując ją wyjaśnić, wprowadza widza w jeszcze większe skonfundowanie. Gdy jednak oglądamy i słuchamy naprawdę uważnie, zauważamy, że Lynch sprytnie podrzuca nam wskazówki, dotyczące historii, wrzucając je w proste, czasami wręcz nudne dialogi, które zdają się nam niczego nie mówić. Wszystkie elementy tej układanki nabierają jednak sensu wraz z rozwojem fabuły. Trzeba jedynie doświadczać tego obrazu z wielką uwagą.

W filmie dochodzi do morderstwa, które jest jednym z kluczowych elementów fabuły. Lynch wydaje się zastanawiać nad tym, czy człowiek jest w stanie żyć ze świadomością popełnienia zbrodni. Tutaj sensu nabiera pojawienie się postaci Pete’a Daytona, która zastępuje Freda, tak jakby ten wyparł to, do czego doszło i stworzył odrębną osobowość. To z kolei zostaje powiązane z typowymi dla wielu produkcji Lyncha motywami takimi jak przemoc, mrok, kryjący się w ludziach, czy uprzedmiatawianie kobiet.
Wspaniałe i mocne są tutaj kreacje aktorskie. Bill Pullman, Patricia Arquette, Robert Loggia, Robert Blake, czy Balthazar Getty tworzą świetne, pełne emocji role. Pomagają zbudować wszechobecną tutaj atmosferę paranoi. Czujemy obecność zła, która zdaje się materializować w postaci tajemniczego mężczyzny, przypominającego swego rodzaju diabelskie wcielenie. We wszystkich głównych bohaterach tej historii jest coś hipnotycznego i niejednoznacznego, co zachęca nas do odkrycia prawdy na temat fabuły filmu.
Kocham atmosferę jaką tworzy w filmie Lynch. Długie ujęcia, kontrasty światła i cienia, dźwięki budują elementy grozy. Reżyser miesza nam w głowie i sami musimy zdecydować co jest realne, ale co jest owocem wyobraźni bohaterów, a może samego Lyncha. Mamy tutaj przemoc i ogromną dawkę erotyzmu, a całość zdaje się skręcać w najmroczniejsze zakamarki ludzkiego umysłu. Gdy tylko zasiadłem do oglądania, od razu zostałem zahipnotyzowanym obrazem, muzyką, aktorstwem, czy nielinearną narracją.

Zagubiona autostrada to kolejny surrealistyczny film Davida Lyncha, który zaprasza nas do swojego zakręconego świata. Produkcja balansuje między realizmem noir, a snem. Nie mamy pewności, czy to dzieje się naprawdę, czy może obserwujemy projekcję psychiki głównego bohatera. Każdy widz zinterpretuje historię na swój własny sposób. Skupienie się na konkretnym detalu może tutaj całkowicie wywrócić dla was znaczenie tego obrazu do góry nogami.
Dla mnie to świetny przykład tego jak niezwykłym, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem jest obcowanie z twórczością Lyncha. Jeśli nie kupujecie jego stylu, zapewne z miejsca odrzucicie pełną tajemnicy, zagmatwaną i nieoczywistą historię. Jeśli jednak tak jak ja, oddacie się hipnotycznej atmosferze filmu, w przyszłości niejeden raz do niego wrócicie.
Ocena: 7,5/10
Zdjęcia: October Films / Asymmetrical Productions
