American Psycho – recenzja filmu

Presja otaczającego nas świata, wymagań rodziców, rówieśników, pracodawców, czy społeczeństwa w ogóle, potrafi odbić się na każdym z nas. Na niektórych działa motywująco, na innych wręcz przeciwnie. Nie da się jednak zaprzeczyć, że tak jak działała 40. lat temu tak działa obecnie i potrafi doprowadzić człowieka do skrajnych sytuacji. Najlepiej obrazuje to chyba jeden z ciekawszych filmów XXI w., czyli American Psycho.

Oparty na podstawie powieści pod tym samym tytułem, film zabiera nas do lat 80. śledzi życie Patricka Batemana, młodego, bajecznie bogatego bankiera inwestycyjnego z Wall Street. Pod przykrywką ucieleśnienia sukcesu (idealny wygląd, drogie garnitury, luksusowe mieszkanie, elitarne restauracje, modna muzyka i „właściwe” kontakty) skrywa jednak mroczny sekret.

American Psycho koncentruje się na obsesjach Patricka. Na punkcie statusu społecznego, wizerunku i kontroli — zarówno nad sobą, jak i otoczeniem. Widzimy jak mocno odbija się na nim fakt, że jego „koledzy” z firmy mają lepsze, ładniejsze wizytówki, a co dopiero, gdy chodzi o lepsze wyniki jednego ze współpracowników! Film pokazuje jego codzienność, relacje ze współpracownikami (tzw. yuppies), a przede wszystkim jak powoli zaczyna tracić nad wszystkim kontrolę.

Mamy tutaj elementy thrillera, czy nawet kina grozy, ale film stanowi bardziej studium psychiki Patricka Batemana. Nie odpowiada nam on jednak wprost, co doprowadziło go do takiego, a nie innego stanu, gdy jego rządze przejmują kontrole nad jego życiem. Sugeruje nam, że może to być pochodzenie z bogatej rodziny, wysoka pozycja społeczna, oddawanie się hedonistycznym zachciankom (od narkotyków przez drogie restauracje, aż po luksusowe mieszkania), a nawet sam okres, w którym przyszło my żyć. Sami musimy jednak ocenić, co jest z nim nie tak.

Ciężar fabuły udźwignął na swych barkach Christian Bale. Choć American Psycho jest pełne udanych i wiarygodnych kreacji, a wszyscy członkowie z obsady wydają się idealnie zatracać w powierzonych im rolach, tak że ani przez chwilę nie rozmyślamy nad gwiazdorską ekipą filmu (Willem Dafoe, Justin Theroux, Jared Leto, Reese Whiterspoon), to właśnie Bale skradł tutaj show. Patrick Bateman to wymagająca rola, w przypadku której konieczna była odpowiednia sylwetka i aspekt fizyczny roli, ale także pewnego rodzaju obłęd w oczach i pedantyzm w zachowaniu, Walijczyk spisał się tutaj po prostu na medal.

Choć w filmie nie brakuje przemocy i czystego szaleństwa, reżyserka, Mary Harron, postawiła bardziej na satyrę i absurd, choć nie odrzucając całkowicie męskiej brutalności. Dzięki niemal idealnej symetrii i powtarzalności pokazała na zewnątrz, to co dzieje się wewnątrz głównego bohatera. Cały świat, choć pełen wspominanej przeze mnie obsesji, sprawia wrażenie czystego, zadbanego, jakby nieskalanego grzechem, co świetnie kontrastuje z kolejnymi działaniami Batemana i tym, co dzieje się w jego głowie. Wizja pani Harron w nieoczywisty sposób czyni zadość scenariuszowi filmu.

Kolejny kontrast w filmie tworzy świetna ścieżka dźwiękowa. Dzięki energetycznym popowym utworom lat 80. jeszcze mocniej wybrzmiewa satyra jaką jest American Psycho. Słyszymy The Cure, Davida Bowiego, Dope, czy New Order, a muzyka jest kolejnym z nieoczywistym elementów filmu i myślę, że mało kto zdecydowałby się właśnie na taki wybór. Reżyserka dokładnie wie jaką wizję chce przed nami namalować i konsekwentnie do niej dąży przez odpowiedni i nieraz zaskakujący dobór poszczególnych elementów obrazu.

To niesamowite, jak wiele ważnych tematów zmieściło się tutaj w jednym filmie. Z jednej strony przedstawia kryzys tożsamości, aż w pewnym momencie nie mamy pewności, czy wszystko nie dzieje się przypadkiem jedynie w psychice Batemana, a z drugiej jest to satyra na konsumpcjonizm i kapitalizm, zarówno w latach 80., czy na początku XXI w., gdy film trafił do kin. Poza tym, American Psycho obnaża toksyczną rywalizację w klasie wyższej, czy lęk mężczyzn przed okazaniem słabości.

American Psycho to film, który z biegiem lat osiągnął status klasyka, a jego treść wciąż pozostaje aktualna. Genialna rola Christiana Bale’a w połączeniu ze szczegółową i oryginalną wizją Mary Harron, w oparciu o powieść Breta Eastona Ellisa, czynią ten tytuł pozycją obowiązkową dla najbardziej wymagających widzów. To tego rodzaju obraz, który wciąga, trzyma w napięciu i daje do myślenia na długo po jego obejrzeniu. Obiecuję, że was nie znudzi.

Ocena: 8/10

Zdjęcia: Universal Pictures

Leave a Reply