Goku w końcu pokonał Armię Czerwonej Wstęgi. Przed nim jednak wyzwanie jakim jest odnalezieni ostatniej smoczej kuli! W końcu trzeba wskrzesić niewinnego ojca sympatycznego Upy. Bohater i jego przyjaciele muszą jednak najpierw pokonać wojowników Baby Jagi. Zaczęli średnio, a przed nimi nieznane im wyzwania. Czy uda im się wygrać, a następnie odnaleźć ostatnią kulę? Zobaczmy co ma do zaoferowania najnowszy tom mangi Dragon Ball Full Color.
Dragon Ball Full Color to manga, która wraz z premierą kolejnych tomów w ogóle mnie nie zawodzi. Odżywają wspomnienia związane z oglądaniem animacji na kanale RLT 7. Do szkoły szło się głównie po to by po wyjściu z niej popędzić na kolejny odcinek ulubionej „bajki”. Dlatego także i w siódmym tomie widzę same pozytywy, a w trakcie jego wielokrotnej lektury towarzyszyły mi jedynie ciepłe uczucia.
Na tym etapie historii Akira Toriyama przygotował dla nas nie lada niespodziankę. Związana jest ona z ostatnim, najsilniejszym wojownikiem Jagi. Ku zaskoczeniu bohaterów oraz naszym okazuje się nim być dziadek Goku, Son Gohan! Poznajemy człowieka, który wychował tego potężnego, ale często głupkowatego dzieciaka, który musi dotknąć osobę w intymnym miejscu by odróżnić chłopca od dziewczynki. Mnie to ciągle śmieszy.

Dragon Ball Full Color – finał jednego wątku i początek nowej przygody
Na powyższym wątku oraz zgromadzeniu smoczych kul i skorzystaniu z jednego życzenia skupia się większość siódmego tomu Dragon Ball Full Color. Reszta, podobnie jak to miało już kilka razy miejsce, rozrysowuje kolejny wątek, wprowadzając nowe postaci, dając początek nowym przygodom Goku i spółki. Tym drugim wątkiem jest kolejny turniej sztuk walki, w którym po trzech latach biorą udział bohaterowie.
Z ekscytacją czekamy, czy przyjaciele będą musieli się ze sobą zmierzyć. Czy wyjdzie na jaw tożsamość Jackiego Chuna i czy obroni on zdobyty przed kilkoma laty tytuł? Jak spiszą się nowi bohaterowie Ten Shinhan i Jiaozi? A przede wszystkim, czy Goku może stać się jeszcze silniejszy? Manga pozostawia nas z cliffhangerem, w którym autor prezentuje nam fragment pierwszego turniejowego pojedynku. I jak tu teraz wytrzymać do premiery następnego tomu?

Podsumowanie
W przypadku Dragon Ball Full Color po raz kolejny musimy złożyć wielki ukłon wydawnictwu J. P. F., które zaserwowało nam piękne wydanie. Twarda oprawa, kolorowe, dopracowane w najmniejszych szczegółach strony mangi, bardzo dobre tłumaczenie. Wszystko jest na swoim miejscu, na najwyższym poziomie, wartym każdej ceny.
Poza powyższym, manga cały czas jest przezabawna, pełna dynamicznej akcji oraz mnóstwa niespodzianek. Dla współczesnego czytelnika historia może wydać się prosta i banalna, ale mnie nadal wciąga na całego. Ta prostota niewątpliwe w tym pomaga i czyni Dragon Ball Full Color tytułem przystępnym zarówno dla starszych jak i najmłodszych. Możecie mi zaufać, że siódmy tom was nie zawiedzie.