
Czasami opisy filmu niespecjalnie zachęcają do jego obejrzenia, co nie oznacza, że te tytuły są kiepskie. “Maverick i Goose to dwaj piloci marynarki udowadniający z każdym lotem swoje ogromne możliwości. Wybrani do szkoły asów przestworzy – Top Gun są szkoleni na najlepszych pilotów na świecie. Wkrótce Maverick zakochuje się w swojej instruktorce Charlie”. Taki opis Top Gun znajduje się na Filmwebie. Wiadomo, że nie można zdradzić wszystkiego. Jako, że jednak jest to jeden z klasyków, postanowiłem w końcu go obejrzeć. Po seansie byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, a oto dlaczego.
Większość fabuły Top Gun skupia się na podniebnych wyczynach bohaterów. Czy to w trakcie treningu, czy poważnych misji, bardzo szybko uświadamiamy sobie, że jest to bardzo niebezpieczna praca. Nawet gdy za sterami mamy największe amerykańskie talenty. Zawsze coś może pójść nie tak. Spodziewamy się tego tym bardziej, że główny bohater, czyli Maverick, lubi ryzykować. Zazwyczaj mu się to opłaca, ale tym razem przekona się, że niekoniecznie jest to najlepsza metoda działania.
Kto, kiedy i dlaczego
Akcja filmu z 1986 r. w reżyserii Tony’ego Scotta rozgrywa się właśnie w tym okresie czasu. Mamy zatem nadal Zimną Wojnę. Stąd nie powinien nikogo dziwić fakt, że amerykańscy piloci natrafiają na wrogie sowieckie jednostki. Do historycznej otoczki nie ma jednak co specjalnie się przywiązywać, gdyż koncentrujemy się na pilotach, a nie na polityce. A piloci po wyczerpującej pracy lubią się rozerwać i w ten oto sposób dochodzimy do drugiego wątku, czyli romantycznej relacji postaci odgrywanej przez Toma Cruise’a.
Z jednej strony mamy adrenalinę, podniebne akrobacje, wygłupy Mavericka i Goose’a. Z drugiej, poznajemy historię życia głównego bohatera, ciążące na nim piętno wynikające z tego kim był jego ojciec, a także jak głęboka jest jego więź ze wspomnianym wyżej najlepszym przyjacielem. Między tymi dwoma elementami, w sumie dość nieoczekiwanie, rozwija się romans z piękną panią instruktor. Momentami ma się wrażenie, że Top Gun to taka wakacyjna przygoda, ale twórcy tego widowiska potrafią sprowadzić widza na ziemię w naprawdę mocny i dramatyczny sposób.
Rozrywka i dramat w jednym
Wydawało mi się, że to będzie prosty, rozrywkowy film. Pomimo wielu opinii, które słyszałem na jego temat, nie spodziewałem się jednak, że ta historia okaże się być tak wciągająca! Niecałe dwie godziny seansu minęły mi w oka mgnieniu i miałem niedosyt. Odniosłem wręcz wrażenie, że może ta opowieść o elitarnych pilotach lepiej sprawdziłaby się w formie serialu. Jest tu bowiem wielu bohaterów, którzy są bardzo charakterystyczni, ale w ogóle nie zgłębiamy ich indywidualnych historii. A szkoda, bo Iceman, Viper, czy Wolfman, a także wielu innych to naprawdę interesujący bohaterowie.
Powiedzmy sobie szczerze, jak na rok 1986 r. przedstawiona w filmie akcja robi ogromne wrażenie. Czasami jest tu sporo efekciarstwa jak chociażby na samym starcie gdy oglądamy przygotowania nie tylko pilotów, ale również całej załogi technicznej do wylotu samolotów. Dynamiczna, wpadająca w ucho muzyka, szybkie cięcia i potężne maszyny. To oddziałuje na wyobraźnię. Nie sprawdzałem nawet jak kręcono sceny walk powietrznych, żeby przypadkiem nie zepsuć sobie pozytywnego wrażenia jakie na mnie wywarły. Ja naprawdę nie dostrzegałem tam efektów specjalnych, czy green screenu. Top Gun wygląda kozacko i naturalnie.

Aktorsko i muzycznie na piątkę
Jeśli chodzi o aktorstwo, to wydaje mi się, że cała obsada po prostu świetnie wczuła się w poszczególne role. Oczywiście, prym wiedzie tutaj Tom Cruise, który początkowo jawi się jako charyzmatyczny śmieszek, a z czasem odkrywa coraz więcej warstw swojej postaci. Warto podkreślić, że był to moment, gdy gwiazdor nie nakręcił jeszcze swoich największych hitów, czy najbardziej krytycznie uznanych filmów. Oprócz niego mamy Vala Kilmera, na chwilę pojawia się Meg Ryan, w rolę obiektu miłości Mavericka wciela się Kelly McGillis. Większości z reszty obsady nie kojarzę, ale wydaje mi się, że więcej gwiazd w obsadzie mogła źle posłużyć filmowi.
Top Gun robi także doskonały użytek z muzyki. Mamy tutaj zatrzęsienie przebojów lat 80. Od Danger Zone, przez Take my breath away, aż po Hot Summer Nights. Ścieżka dźwiękowa idealnie współgra z opowiadaną tutaj historią. Jakby każdy utwór został perfekcyjnie dopasowany pod konkretną scenę. Można potańczyć, można poczuć romantyczną atmosferę, a także przyspieszone bicie serca.

Top Gun zasługuje na miano klasyka
Top Gun to zdecydowanie rozrywkowe kino akcji, które przetrwało próbę czasu. Świetnie bawiłem się oglądając podniebne akrobacje Mavericka, czy Icemana. Historii nie brakuje pewnej głębi, a jednocześnie utrzymuje luźny ton. Zaprasza nas do niezłej zabawy, przypominając jednak, że życie bywa pełne dramatów i nigdy nie wiadomo kiedy te nadejdą. Zdecydowanie polecam.
Ocena: 7,5/10
Zdjęcia: IMDb