Nigdy nie byłem i nie jestem fanem tytułów typu Pięćdziesiąt twarzy Greya, 365 dni, czy nawet Sexify. W ich przypadku mam problem głównie z fabułą, co nie oznacza, że są to produkcje bezwartościowe. Wręcz przeciwnie, przy odpowiednim skupieniu i zwróceniu uwagi na konkretne ich elementy widzowie i czytelnicy mogą się czegoś nauczyć. A o tym, że edukacja seksualna w naszym kraju „leży” media przypominają nam co jakiś czas. Ostatnio w moje ręce wpadł komiks, który właśnie doskonale wyjaśnia nam tzw. „know how” w kwestii BDSM, a jest to Kabukicho Bad Trip.
Na wstępie muszę podkreślić, że jest to manga przeznaczona wyłącznie dla pełnoletnich czytelników. Jest tu bowiem sporo pikantnych i po prostu ostrych scen seksu. Lepiej zatem, żeby ta pozycja nie wpadła przypadkiem w ręce małych dzieci. No dobrze, skoro to obowiązkowe ogłoszenie mamy już z głowy, to możemy przejść do fabuły. Głównym bohaterem tej historii jest Toru Miyama, host z dzielnicy Kabuki. Skrywa on dwie bardzo istotne tajemnice. Po pierwsze, jest zakochany w swoim idolu, modelu Mizukim Hikawie. Po drugie, potrafi czytać w myślach. No i drogi obu panów w końcu się przecinają.
BDSM i o co w tym chodzi
Obiekt westchnień Toru również ma swój sekret. Nawet większy, taki którego wiele osób nawet w dzisiejszych czasach mogłoby się wstydzić. W temacie seksu podnieca go bowiem dominacja nad partnerem i klimaty BDSM (ang. bondage and discipline, domination and submission, sadism and masochism). No i zapomniałem wspomnieć, że obaj są homoseksualistami. Co zatem wydarzy się gdy główny bohater trafi na swojego idola i pozna jego sprośne myśli? O tym przekonacie się w trakcie lektury pierwszego tomu mangi Kabukicho Bad Trip.
Nigdy wcześniej nie miałem okazji czytać mangi z gatunku boys love, romans i tylko dla dorosłych. Nie jestem w stanie powiedzieć wam zatem jak tytuł ten prezentuje się na tle podobnych komiksów. Powiem wam jednak, że nowa propozycja wydawnictwa Waneko mile mnie zaskoczyła. Przede wszystkim dlatego, że umiejętnie wprowadza czytelnika w tematykę BDSM, nie zapominając przy tym o emocjach, choć jest też o czystej zabawie jaką może to dać partnerom. Jeśli chcieliście się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi w dominacji i uległości, to trafiliście na pozycję, która będzie dla was dobrym początkiem.

Miła niespodzianka
Kabukicho Bad Trip tak mnie wciągnęło, że w trakcie lektury w sumie nie zwracałem nawet wielkiej uwagi na kreskę. Ta jest naprawdę delikatna, co niejako kontrastuje z momentami bardzo mocnymi scenami seksu. Eiji Nagisa nie pozostawia wszystkiego naszej wyobraźni. Oczywiście, mamy tutaj pewien element cenzury, a miejsca intymne są odpowiednio ukazane by nie urazić żadnego czytelnika. Są jednak na tyle wyraziste i rozpisane wręcz co do ostatniego detalu, że akty z marszu ożywają przed naszymi oczami. Doceniam staranność i wiarygodne ilustracje autora.
W zasadzie jedyna rzecz do jakiej mógłbym się przyczepić ma miejsce na początku mangi. Dowiadujemy się od jak dawna Toru jest zafascynowany Mizukim. Kiedy jednak przypadkowo się spotykają, według mnie ich relacja rozwija się zbyt szybko. Tego nie kupuję choć jestem w stanie zrozumieć, że bohaterowie mają na siebie chrapkę i są „napaleni”. Kabukicho Bad Trip nie opowiada jednak historii o samym seksie bez warstwy emocjonalnej. To jest jedyny element jaki nie pasował mi w tym komiksie.

Podsumowanie
Człowiek uczy się całe życie, prawda? Myślę, że podobnie jak ja tak i wielu innych czytelników mangi, która sięgnie po Kabukicho Bad Trip nie miała nigdy do czynienia z BDSM. Pewnie nawet nigdy nie myślała, żeby tego spróbować. Eiji Nagisa uświadamia nam, że wszystko jest dla ludzi, a fakt że to co nieznane może nas przerażać, wcale nie musi oznaczać, że w przyszłości nie będzie nam to sprawiać przyjemności. Tak jest właśnie z Toru, którego życie ulega diametralnej przemianie na naszych oczach. Przekonajcie się gdzie ta zmiana może zmierzać.
Ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania mangi chciałbym podziękować wydawnictwu Waneko.
We własny egzemplarz możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem:
Ja byłam bardzo nastawiona na wydanie tej mangi w Polsce, ale cenzura zabiła całą przyjemność :,) Nie byłam jej świadoma, bo w internecie latają skany bez cenzury i uważam, że dobrze byłoby, gdyby Waneko powiadomiło wcześniej, że dostajemy tę konkretną wersję. „a miejsca intymne są odpowiednio ukazane by nie urazić żadnego czytelnika” – Nie zgodzę się z tobą, że to dobry powód. Jeśli kogoś takie rzeczy rażą, to w ogóle nie powinien sięgać po tego typu tytuły, a nie robić z tego wanilię na siłę…
PolubieniePolubienie