Żegnaj, Odynie tom 1 – recenzja mangi

W ostatnich latach wikingowie mogą kojarzyć się zwłaszcza z serią popularnych seriali telewizyjnych, ale także wysoko cenionego komiksu i jego animowanej adaptacji, Vinland Saga. To jednak nie koniec historii, które poruszają szeroko pojętą tematykę nordyckich wojowników. Właśnie, ukazało się bowiem polskie wydanie pierwszego tomu mangi Żegnaj, Odynie, które przenosi nas właśnie do czasów najazdów bezwzględnych Normanów.

Akcja najnowszej mangi wydawnictwa Waneko przenosi czytelnika do XI-wiecznej Anglii. W trakcie brutalnego najazdu wikingów poznajemy młodego chłopca. Zostaje on odkryty w zgliszczach miasta, a następnie wychowany jak dzikie zwierzę i żyjący w wilczej watasze. Zaadoptowany przez życzliwego kapłana, który nadaje mu imię Luke i przywraca jego ludzką stronę, zaczyna on wieść inne, cywilizowane i spokojne życie. Jednakże, tylko do czasu kolejnego, brutalnego najazdu. W jego wyniku traci on bowiem swoją nową rodzinę. To wydarzenie popycha go bowiem na ścieżkę zemsty.

Sam początek mangi Żegnaj, Odynie może wydać się nieco usypiający i bardziej humorystyczny niż dramatyczny. Twórca komiksu, Chihiro Yoshioka, niejako usypia naszą czujność, gdyż nie spodziewamy się jak brutalnych wydarzeń będziemy wkrótce świadkami. Przyglądamy się jak wychowany przez wilki dzieciak staje się człowiekiem, je sztućcami, myje się, pomaga innym i staje się częścią społeczności. Potem zaczyna się brutalna ścieżka ku zemście.

Krew, przemoc i brutalność to bardzo mocne akcenty mangi. Momentami szokują, ale przede wszystkim budują klimat odwetu. Pomagają także zarysować złożony charakter głównego bohatera, który z niewinnego dziecka staje się prawdziwą maszyną do zabijania. Przemiana ta może przywieść na myśl mangę Vinland Saga, ale Żegnaj, Odynie to historia, która stoi na własnych nogach i nie ma sensu doszukiwać się tu podobieństw.

W parze z historią zemsty idą ilustracje. Rysunki wręcz ociekają brutalną energią. Sceny walki są często chaotyczne, a to doskonale pasuje do stylu Luke’a i jego zwierzęcego wychowania. Kreska jest tutaj ostra, surowa, a ilustracje pełne ekspresji. Yoshioka świetnie korzysta również z cieni, oddając grozę bitew i emocje poszczególnych postaci. W pamięć zapada nam zwłaszcza konfrontacja bohatera z Einarem, obfitująca w brutalne, niczym niepohamowane emocje.

Luke to ciekawa i złożona postać, ale równie interesująco i skomplikowanie przedstawia się cel jego zemsty, czyli Einar Białowłosy. Gdy bliżej poznajemy jego sylwetkę, okazuje się bowiem, że przeszedł podobną drogę jak nasz główny bohater. Zafiksował się on jednak na punkcie swojej zemsty do punktu, z którego nie ma już odwrotu. Jest niejako tym, kim Luke może się stać jeśli w porę nie uświadomi sobie, z czym tak naprawdę się mierzy. Co więcej, historia Einara w oryginalny i wciągający sposób została wpisana w losy państw normańskich oraz panującego, bezwzględnego króla, Swena Widłobrodego.

Po tym pierwszym tomie Żegnaj, Odynie mogę wam powiedzieć, że będziecie tu mieli do czynienia ze świetnym klimatem. Miłośnicy krwawej i brutalnej walki z pewnością będą usatysfakcjonowani. Dla lubujących się w historii czytelników również znajdą się ciekawe elementy, choć sam chciałbym, żeby manga jeszcze bardziej wpisywała się w XI-wieczne realia. Ostry, mroczny i czasami niedopowiedziany styl ilustracji szybko przypadł mi do gustu, a w losy Luke’a zaangażowałem się bardzo mocno. To manga z potencjałem i warto zainwestować w nią swój wolny czas. Jestem naprawdę ciekaw jak dalej potoczy się ta historia.

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania mangi chciałbym podziękować wydawnictwu Waneko.

Wydawnictwo Waneko - logo

We własny egzemplarz możecie zaopatrzyć się pod poniższym linkiem: https://sklepwaneko.pl/mangi/waneko/zegnaj-odynie/15998-zegnaj-odynie-1-naklejka-na-kubek-9788383891644.html

3 komentarze

Leave a Reply