Często najciekawsze historie odnajdujemy w najdziwniejszych okolicznościach. Dla mnie takim niezwykłym miejscem okazało się być… więzienie. Choć w przeszłości widziałem już kilka fantastycznych produkcji, których akcja dzieje się w więzieniu takich jak „Zielona mila”, „Skazani na Shawshank” czy „Twierdza”, to i tak to miejsce nie kojarzy mi się z wciągającymi historiami. Tak było do czasu gdy poznałem „Więzienie Oz”.
Konkretnie mowa o fikcyjnym więzieniu o zaostrzonym rygorze poziomu czwartego mieszczącym się gdzieś w amerykańskim Oswald. Nie jest to zwyczajna placówka między innymi ze względu na specjalną jednostkę „Emerald City” w której osadzeni mają więcej swobody niż moglibyśmy sobie wyobrazić. Swoboda ruchu, praca, telewizja, wygodniejsze łóżka. Można by pomyśleć, że to marzenie dla każdego więźnia, ale to co dobre może wiązać się z wielkim zagrożeniem i tak też jest.
Sześć sezonów i 56 odcinków stanowi niezwykłą podróż przez życie osadzonych, przez zmiany jakie przechodzą, interesy jakich dobijają, śmierć jakiej są świadkami. Zobaczycie tu wszystkie możliwe więzienne scenariusze, a nawet więcej. Bunty, zemsty, sprzedaż narkotyków, uzależnienia, homoseksualizm, ale znalazło się miejsce także na kulty religijne, a nawet wystawienie Makbeta!
Serial ma bardzo ciekawą formę. Jego narratorem jest jeden z jego bohaterów, jeżdżący na wózku inwalidzkim Augustus Hill. Pojawiając się w oderwanych od fabuły scenach, burząc „czwartą ścianę” zwraca się bezpośrednio do widza przedstawiając nam skazanych oraz ich wyroki, ale przede wszystkim kreśląc historię całego odcinka, nawiązując do filozofii, czy etyki, a kończąc odpowiednim morałem. Wypada to naprawdę oryginalnie i mnie zachęciło do dalszego oglądania.
Do kolejnych seansów skusili mnie także bohaterowie. Tych jest co nie miara, a twórcy serialu ich nie oszczędzając, często zaskakując nas ich szybką śmiercią. Tak dzieje się już w pierwszym odcinku! Wracając jednak do samych postaci, widz szybko wyrobi sobie na ich temat zdanie, znajdą się tacy którym będzie kibicował, wobec większości będzie czuł odrazę, a niektórych wręcz znienawidzi.
Samo więzienie jest trochę jak szkoła. Panują w nim różne podziały. Są Aryjczycy, Muzułmanie, Włosi, czarnoskórzy gangsterzy, geje, itd. Jest też duża grupa osób trzymających się w małych grupkach lub działająca na własną rękę oraz ci, którzy próbują odnaleźć swoje miejsce w tym świecie. Jeden niewłaściwy ruch i możesz skończyć jako seksualna zabawka!
Teraz kilka słów o najciekawszych postaciach. Na pierwszym miejscu w moim osobistym rankingu znajduje się Tobias Beecher. Potrącił małą dziewczynkę prowadząc auto pod wpływem alkoholu i skończył w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Co ciekawsze, był prawnikiem. Jego postać przechodzi największą ewolucję, praktycznie w każdym sezonie prezentując inną część swojej osobowości, która zmienia się równie często jak warunki w Oz. W Oz musisz szybko myśleć, szybko podejmować decyzje, bo może to zaważyć o twoim dalszym losie i właśnie Beecher najlepiej to prezentuje.
Szybko w oko wpadnie wam Vernon Schillinger, przywódca Aryjczyków, rasista, homofob, zły do szpiku kości choć nawet jemu zdarza się czasem pokazać ludzką twarz. Obserwując jego relację z wyżej wspomnianym Beecherem, czekamy czy w końcu sprawiedliwości stanie się zadość i Schillinger dostanie za swoje. Jeśli jednak od kogoś mamy uczyć się przetrwania w więzieniu, to właśnie od niego.
Zupełnie oderwanym od więziennej rzeczywistości bohaterem jest z kolei Kareem Said, lider muzułmańskiej społeczności, który za nic nie chce porzucić przyświecających mu wartości, choć często utrudnia mu to życie. W zasadzie, wydaje się być najbardziej pobożnym, po prostu dobrym człowiekiem w Oz. Jednak nawet jego w końcu naznacza to miejsce, wzmagając w nim coraz więcej emocji i agresji.
Bardzo ciekawa jest także ścieżka dźwiękowa. Ilość melodii jest bardzo ograniczona, a one same wykorzystują niewielką ilość dźwięków za to bardzo skutecznie, cały czas podkreślając panującą w Oz atmosferę zagrożenia nie tylko dla więźniów, lecz również dla strażników, lekarzy, a nawet dyrektora. Cały czas przypomina nam, że jesteśmy w więzieniu, a tutaj nie ma szczęśliwych zakończeń.
Serial ma naprawdę fantastyczną obsadę. Pojawiają się w nim zarówno osoby znane takie jak chociażby J. K. Simmons, Zelijko Ivanek, Mark Margolis, Edie Falco, Luis Guzman, Christopher Meloni, LL Cool J, Luke Perry czy nawet Patti LuPone! Głównie bohaterowie to jednak w większości aktorzy, których nie musicie kojarzyć, a przynajmniej nie z nazwiska, np. Lee Tergesen, Terry Kinney, Dean Winters, Rita Moreno, Kirk Acevedo. Jedno łączy jednak większość odgrywanych tu postaci. Są naprawdę wiarygodne i nie sposób nie docenić aktorskiego wysiłku wyżej wymienionych oraz wielu innych członków obsady.
Oglądając „Więzienie Oz” zobaczycie ludzkie historie. Historie miłości braci, skazanego na porażkę związku dwóch osadzonych, silniejszej niż wszystko wiary w Boga czy wiary w resocjalizację. Zobaczycie także historie kryminalne, próby rozwikłania kolejnych morderstw, zapobiegnięcia narkotykowej epidemii, powstrzymania wojny między poszczególnymi grupami więźniów.
Nie jest to serial dla wszystkich. Przede wszystkim powinny obejrzeć go osoby dojrzałe ze względu na wszechobecną przemoc, używki, czy seks. Tak naprawdę produkcja HBO nie ma jednak określonego widza, do którego jest skierowana. Równie mocno może wciągnąć mężczyzn jak i kobiety, przyciągnąć do ekranu oryginalnymi postaciami, świetnie napisaną fabułą i ciężkim lecz fascynującym klimatem. Choć ostatnie dwa sezony obniżyły jakość serialu, to śmiało polecam zaliczyć seans pierwszych czterech, bezkompromisowych sezonów, które wraz z „Rodziną Soprano” w dużym stopniu przyczyniły się do rozwoju oryginalnych produkcji amerykańskiej stacji telewizyjnej.
Ocena: 8/10
Serial dostępny w HBO GO.