
Chyba nikt nie zaprzeczy, że najpopularniejszym członkiem grupy X-Men jest Wolverine, prawda? Zdolność regeneracji, stalowe szpony, a do tego jeszcze niezły charakterek uczyniły bohatera komiksów Marvela postacią kultową. Jego historia jest naprawdę bogata, ale jeśli jest jakieś nazwisko, które najczęściej się w niej przewija to z pewnością jest to Sabretooth. I właśnie na zmaganiach tej dwójki skupia się szósty tom Kolekcji Wielkie Pojedynki Marvela zatytułowany Wolverine kontra Sabretooth.
Nie będę ukrywał, że Wolverine jest moim ulubionym mutantem Marvela. Charakter oraz złożoność tej postaci szybko przykuły moją uwagę. Dlatego byłem bardzo podekscytowany kolejnym tomem kolekcji Wielkie Pojedynki. Co ciekawe, w odróżnieniu od poprzednich części serii, znajdziecie tu tylko dwie, bardzo rozbudowane historie, na dodatek dosyć nowe. Na koniec znajdziecie w formie ciekawostki bardzo krótki komiks z 1987 r.
Kim jesteś Wolverine?
Przejdźmy jednak do clue tej recenzji. Pierwsza opowiedziana tu historia została zawarta w Wolverine (2003) #50-55. Za scenariusz odpowiada tu jedna z komiksowych legend pan Jeph Loeb, a za rysunki Simone Bianchi. Jest to rozbudowana opowieść o rywalizacji Logana z Sabretoothem. Doskonale oddaje swego rodzaju obsesję bohatera na złoczyńcy, jego chęć zemsty, która często sprawia, że wychodzi z niego zwierzę.
Nie uświadczycie tu Wolverine’a rodem z kreskówek, czy filmów studia 20th Century Fox. Komiks daje nam wgląd w złożoną psychikę bohatera. Obserwujemy jego zmagania z samym sobą, ze swoją chęcią zabicia wroga. Logan podąża śladami Victora Creeda. Trafia do siedziby X-Men, do Wakandy, a nawet w rodzinne strony. Mamy przebłyski z jego przeszłości, fragmenty genezy, a także rozwijającą się przed nami tajemnicę powiązaną z tą genezą.

Tę złożoność historii doskonale oddają rysunki. Komiks niemal w całości porusza się w ciemnych barwach. Ma się takie wrażenie, że twórcy doskonale wiedzą kiedy zrobić zbliżenie, a kiedy pokazać nam szerszą perspektywę. Do tego scenariusze walk są nieprzewidywalne, a one same są brutalne, a biorąc pod uwagę charakter głównych bohaterów wręcz zwierzęce.
Wolverine kontra Sabretooth, czyli niekończąca się walka
Druga opowieść zawarta w Wolverine kontra Sabretooth pochodzi z komiksu Wolverine (1988) #310-313 i nosi tytuł Sabretooth Reborn. Twórcy ci sami co w przypadku poprzedniej historii, więc możecie spodziewać się równie mrocznej i złożonej historii. I tu także mamy polowanie na złoczyńcę, pojawiają się inni bohaterowie tacy jak Cloak i Dagger, a także pewna tajemnicza kobieta łącząca ze sobą oba komiksy.
Choć nie jest to tak głęboka historia jak w Evolution, to wydaje mi się być bardziej spektakularna, obfitująca w jeszcze lepsze sceny walki, bardziej skupiająca się na samym Loganie niż na nim i jego przeciwniku. Trzeba jednak podkreślić, że oba komiksy wciągają, trzymają w napięciu i zaskakują. Oferują oryginalne historie i świetny klimat.

Na koniec została jeszcze bardzo krótka, licząca raptem 6 stron historia The Hunter z The Best of Marvel Comics (1987) #1. Tutaj mamy Logana w bardziej klasycznym wydaniu, choć równie butnego i twardego co w dwóch wcześniejszych komiksach. Tutaj przenosimy się do Japonii, gdzie bohater poszukuje porwanej kobiety. Historia prosta i przyjemna.
Podsumowanie
Wolverine kontra Sabretooth to jeden z lepszych i ciekawszych komiksów z kolekcji. Choć żałuję, że nie ma tu większej historii rodem z klasyki, to świetnie bawiłem się z zeszytami Jepha Loeba. Jeśli szukacie opowieści, które będą w stanie doskonale oddać charakter Logana i jego skomplikowaną historię, to dobrze trafiliście.