Żyjemy w takich czasach, że coraz częściej musimy zastanawiać się nad tym jak będzie wyglądać nasze jutro. Wcale nie tak dawno, nikt nie spodziewał się pandemii, ani wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą. Jednakże, te zdarzenia miały miejsce i odcisnęły na nas piętno. A co jeśli wydarzy się coś gorszego i dojdzie do katastrofy apokaliptycznych rozmiarów? Jedno z takich zajść stanowi punkt wyjścia dla bardzo interesującej mangi, pt. Fire Punch.
Przyszłość. Na Ziemi rodzą się ludzie z niezwykłymi zdolnościami. Nazywa się ich Błogosławionymi. Właśnie przez jedną z takich osób świat został zmieniony w śnieżną pustynię. Dokonała tego niejaka Lodowa Wiedźma. Społeczeństwo nie było na to gotowe. Większość zaczęła przymierać głodem, gdyż za sprawą tego zjawiska ucierpiała fauna i flora. Co jednak gorsze, roztaczająca się wokoło zima obudziła w wielu osobach najgorsze instynkty.
Luna i Agni to rodzeństwo Błogosławionych. Zamieszkują wraz z wieloma staruszkami małą miejscowość. Potrafią regenerować własne ciała, a jako że sytuacja jest kryzysowa postanowili wykorzystać tę umiejętność w dość przerażający sposób. Tak oto mieszkańcy żywią się kończynami chłopaka, które po odcięciu błyskawicznie odrastają. Nie wszyscy się na to godzę i coraz więcej osób umiera. Jednakże, bohaterowie Fire Punch trzymają się razem i to daje im nadzieję na lepsze jutro.
Jak to jednak często bywa, znienacka pojawia się zagrożenie, które wywraca życie Luny i Agniego do góry nogami. Jest to również ten punkt mangi, który daje kopa fabule. W mieście pojawiają się obcy. Gdzieś niedaleko toczą wojnę i przybyli po żywność i paliwo. Wezmą je nawet siłą, choć tak naprawdę mieszkańcy nie mają wiele do zaoferowania. Proponują również, że zabiorą ze sobą Błogosławionych, a część osób uczynią swoimi niewolnikami.
Zaczyna się spokojnie, aż tu nagle…
W tym miejscu historia, którą serwuje nam Tatsuki Fujimoto przybiera dość niespodziewany kierunek. Nasza dwójka sympatycznych bohaterów o dobrych sercach zostaje spalona! Co więcej, zostaje spalona ogniem, który pali się dopóki dany przedmiot, zwierzę, osoba, itp. nie zostanie całkowicie spalona. Tak się dzieje z Luną i Agnim, którzy sprzeciwiają się wojskom na czele z Błogosławionym Domą.
Doma nie toleruje kanibalizmu, który przedłużył życie mieszkańców i stąd jego reakcja. Nie spodziewa się jednak, że chęć życia i zemsty uczyni z Agniego potężnego przeciwnika. Na kolejnych stronach Fire Punch przekonujemy się jak silna jest wola bohatera. Widzimy jak nie poddaje się i powoli regeneruje swoje ciało. Jest jednak pewien haczyk. Ogień nie przestaje płonąć, a chłopakowi towarzyszy ogromny ból. I tak mijają lata, aż w końcu płonący człowiek wyrusza by dokonać zemsty.

Fire Punch – promyk nadziei w śnieżnym krajobrazie
Już spojrzenie Agniego z okładki mangi pełne złości i bólu przekonało mnie by sprawdzić tę historię. Nie zawiodłem się. Choć motyw apokaliptycznego wydarzenia oraz ludzi o niezwykłych mocach nie należy do najnowszych, to autorowi udaje się go w oryginalny sposób wykorzystać. Fire Punch jest bowiem nie tylko historią zemsty, lecz również opowieścią o nadziei dla rasy ludzkiej.
Fujimoto postawił przed sobą trudne zadanie. Jak stworzyć śnieżny świat pełen wszechogarniającej pustki i jednocześnie zaciekawić czytelnika? Choć przez długi czas wędrujemy przez białe krainy udaje mu się ożywić Ziemię, która w pierwszej chwili może wydawać się praktycznie martwą, wyblakłą, nudną. W tym miejscu trzeba podkreślić jego przywiązanie do detali. Najmniejsze płatki śniegu, przeraźliwie zimny wiatr i wyrastające z tej nicości płomienie zostały przez niego narysowane z wielką pieczołowitością. Wręcz czujemy te temperatury, te dźwięki, te kolory.

Zmienne tempo i treści dla dorosłych
Mniej więcej w połowie pierwszego tomu fabuła przyspiesza. Oprócz wyrośniętego, zgorzkniałego i ogarniętego rządzą zemsty Agniego pojawiają się kolejne postaci. Szybko domyślamy się, że jednym z ważnym bohaterów będzie Sun. Chłopiec został zmuszony do opuszczenia swojej rodziny i miasta. Nie zna ku temu powodu, o którym my dowiadujemy się nieco później. Póki co tuła się wśród śnieżycy marząc o cukrze, aż w końcu napotyka Agniego.
Ta potężna, płonąca postać wydaje nam się być nie do pokonania, lecz autor ma dla niej inne plany. Znienacka pojawiają się wrogowie. Wojskowi przypominają nam o wydarzeniach z początku historii. Nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć tego, że cel wędrówki Agniego jest bliżej niż te mógłby się tego spodziewać. Tylko, że sposób w jaki do niego dociera nie należy do przyjemnych.

Fire Punch, to tytuł zdecydowanie skierowany do dojrzałego czytelnika. Jedną rzeczą jest kanibalizm, następną rozczłonkowywanie ludzi i niewolnictwo, a jeszcze inną myśl o kazirodztwie, bo taka się tu pojawia, a nawet nakaz zoofilii. W tym przerażającym świecie dorosłych są co prawda dzieci i nastolatkowie, ale ich problemy są takie same jak wszystkich pełnoletnich tu obecnych.
Podsumowanie – Fire Punch rozpala wyobraźnię
Bardzo spodobał mi się fakt, że Fujimoto często nie sili się na długie dialogi. Nie jest to przegadany tytuł. Autor wie kiedy może pozwolić nam nacieszyć oko zimnymi krajobrazami i zmarzniętymi bohaterami, a kiedy wrzuć tu jakiś zwrot akcji i przyspieszyć. Z daleka dostrzegamy emocje wszystkich postaci, rozumiemy ich, współczujemy im i kibicujemy. To dopiero początek niezwykłej historii i coś czuję, że nie potoczy się ona w tak przewidywalnym kierunku jak mogłoby się nam wydawać.