Mężczyzna w tarapatach, dziewczyna próbująca popełnić samobójstwo i tajemnicza wyspa. Brzmi to jak materiał na ciekawy serial, prawda? Te trzy proste elementy zawiera w sobie koprodukcja HBO i Sky Studios zatytułowana „Dzień trzeci”, która okazuje się być czymś więcej niż tylko wciągającym, mrocznym dramatem, trzymającym w napięciu od początku do końca.
Serial limitowany składa się z sześciu odcinków podzielonych na dwie części. Pierwsza skupia się na postaci Sama, męża i ojca, który znajduje się w trudnej sytuacji. Po śmierci syna stara się ułożyć na nowo życie swojej rodziny. Pracował w opiece społecznej, a teraz zajmuje się rodzinną kwiaciarnią i chce ten biznes rozwinąć. Wyłapujemy te informacje z jego rozmowy telefonicznej, a jednocześnie powoli zdajemy sobie sprawę, że coś jest z nim nie tak i wpakował się w jakieś tarapaty.
Podczas gdy mamy wrażenie, że w powietrzu wiszą ogromne kłopoty dla naszego bohatera, ten nieświadomie pakuje się w kłopoty, ratując chcącą odebrać sobie życie młodą dziewczynę Eponę. Trafia na bardzo dziwną, w jakimś stopniu oderwaną od współczesności wyspę Osea, której mieszkańcy przygotowują się właśnie do związanego z panującymi tam tradycjami festiwalu. Co więcej, dostęp do wyspy jest utrudniony gdyż prowadząca na nią droga jest okresowo zalewana, więc można ją opuścić tylko o określonej porze dnia.
Problemy Sama potęgują się gdy postanawia on zostać na wyspie, martwiąc się o Eponę, choć jego życie prywatne powinno być dla niego ważniejsze. Przyglądając się mu, odnosimy wrażenie że jest niestabilny, że dziwni są nie tylko mieszkańcy oraz ich zachowanie, ale także sam główny bohater. Z niepokojem oglądamy rozwój wydarzeń, odkrywając kolejne tajemnice Osea. Z czasem rozumiemy, że nic nie dzieje się tam przypadkowo, przez co jeszcze bardziej doceniamy wszelkie niespodzianki i zaskoczenia jakie twórcy tej historii dla nas przygotowali.
„Dzień trzeci” charakteryzuje się nie tylko niezwykłym klimatem, ale również wspaniałymi zdjęciami. Wyspa to prawdziwa perełka dla naszych oczu. Zachwyca nas zarówno swoim krajobrazem jak i opuszczonymi budynkami, ukrytymi przejściami czy drogą która na nią prowadzi. Atmosferę napięcia i lęku podkreśla dodatkowo oryginalna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez trójkę – Cristobal Tapia de Veer, Stephen Dobbie, Dickon Hinchliffe. Całość idealnie się dopełnia i wprowadza nas w swego rodzaju hipnotyczny stan, pozwalając nam lepiej wczuć się w opowiadaną historię.
Druga część serialu skupia się z kolei na Helen i jej dwójce córek, z którymi podobnie jak Sam trafia na Osea. W tym przypadku wszystko wydaje się jednak od początku całkiem zwyczajne. Po obejrzeniu trzech poprzednich odcinków czujemy spokój, pomimo tego, że na wyspie znów może wydarzyć się coś złego. Gdy jednak docierają do nas kolejne fakty dotyczące bohaterki oraz wydarzeń jakie miały miejsce w tajemniczej osadzie, wszystko zaczyna składać się w harmonijny całokształt, a my łapiemy się za głowę, wykrzykując „WOW” lub po prostu siedząc w ciszy i zbierając szczękę z podłogi.
„Dzień trzeci”, to fantastyczna rola Jude’a Law. Nie mogę zdradzać na ten temat wszystkich szczegółów, gdyż nie chcę spoilerować fabuły serialu, ale brytyjski aktor fantastycznie balansuje między skrajnościami, w pewnym momencie wprowadzając widza w taką konsternację, że nie potrafimy odróżnić prawdy od fikcji. Pomaga w tym fakt, że kamera cały czas podąża za bohaterem, pokazując nam jego punkt widzenia. Podobnie zresztą jest w przypadku Helen odgrywanej przez Naomie Harris, choć jest to zupełnie inna, bardziej przyziemna i racjonalnie myśląca postać.
Sześcio-odcinkowy serial pozytywnie zaskoczył mnie swoją formą, klimatem i historią. Już od pierwszych minut zaangażowałem się na maksa i tak, aż do samego końca. Jeśli lubicie produkcje z oryginalnymi zwrotami akcji oraz fabułę, zmuszającą nas do samodzielnego szukania odpowiedzi na wiszące w powietrzu pytania dotyczące bohaterów czy miejsc, to dobrze trafiliście. Założę się, że nie zgadniecie o co tu chodzi po obejrzeniu pierwszego odcinka!
Ocena: 8/10