Yakuza w fartuszku – odcinki 1-5

Oryginalne historie często zasadzają się na sprzecznościach. Ciężko wyobrazić sobie większą niż przerażający gangster, członek Yakuzy o pseudonimie „Nieśmiertelny Smok”, który zawsze nosi na twarzy wykrzywiony uśmiech. A teraz wyobraźcie sobie, że ten gangster rzuca swoje dotychczasowe życie i zostaje… panem domu. Tak, Yakuza w fartuszku.

„Yakuza w fartuszku”, to popularna manga autorstwa Kousuke Oono. Na tyle popularna, że zainteresował się nią Netflix i wspólnie z J.C. Staff wyprodukował anime na jej podstawie. Chyba nie muszę dodawać, że jest to komedia i jak się szybko przekonacie prześmieszna!

Zacznijmy od tego, że póki co Netflix wypuścił pięć kilkunastominutowych odcinków, które w Polsce możecie obejrzeć na platformie streamingowej. Każdy epizod, to sześć krótkich historii, opowiadających o perypetiach Tatsu jako pana domu, gotującego, piorącego, robiącego zakupy, itp., a przy okazji nadal siejącego postrach w społeczności japońskiej mafii.

Przezabawna jest ta powaga i profesjonalizm bohatera z jakimi zajmuje się czynnościami życia codziennego. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że w trakcie rozwoju historii dowiadujemy się, że nie tylko Tatsu zszedł z drogi Yakuzy, dzięki czemu jesteśmy świadkami choćby tak szalonych scen jak pojedynek kulinarny z byłym gangsterem, który sprzedaje naleśniki z budki! Nawet kot naszego bohatera Gin ma poświęcone sobie epizody, w których obserwujemy jak spędza wolny czas i rozmawia z innymi zwierzakami, choćby z mrówkami, psem czy kotem.

W tym miejscu muszę poruszyć największy problem serialu – animacja. Stoi ona na żenującym poziomie, aż zacząłem się zastanawiać czy zabrakło na nią pieniędzy, czy może ktoś miał jakiś szalony pomysł i wydawało mu się, że taka animacja nada oryginalności „Yakuzie w fartuszku”. Przez większość czasu przypomina ona pokaz slajdów, postaci rzadko się przemieszczają, a gdy coś mówią często nie ruszają im się w ogóle usta. Na początku było to strasznie irytujące, ale wraz z coraz śmieszniejszymi historiami przestałem tak bardzo zwracać na nią uwagę. Jest jednak szansa, że już na wstępie animacja tak bardzo was zrazi, że od razu wyłączycie Netflixa.

Wracając jednak do pozytywów, do tych trzeba zaliczyć całą plejadę kolorowych postaci, zaczynając od żony Tatsu, Miku, przez ich sąsiadki, napotykanych przez głównego bohatera gangsterów, jego ojca czy teścia. Proste historie takie jak, np. chęć przypodobania się przez teścia swojemu zięciowi i zbudowania z nim głębszej więzi stają się prześmieszne przez charakter „Nieśmiertelnego Smoka”, który cały czas zachowuje się jak prawdziwy Yakuza i żyje według mafijnego kodeksu, przekładając jego zasady na zajęcia pana domu.

Komiczne sytuacje zostały świetnie podkreślone przez muzykę, która raz raczy nas smutnymi, nostalgicznymi tonami, a kiedy indziej podkreśla mroczne pochodzenie i brutalną przeszłość Tatsu. Ta historia działa tak dobrze właśnie dzięki takim kontrastom, choć w gruncie rzeczy jest naprawdę prosta, ale i pouczająca. Nasz bohater często zadziwia nas różnego rodzaju trikami ułatwiającymi życie. Jak pozbyć się karalucha, jak pozbyć się plamy z ubrania, a nawet jak przyrządzić danie dla psa, które poprawi pracę jego wątroby!

Po tych pięciu odcinkach „Yakuzę w fartuszku” oceniam bardzo wysoko. Dla mnie zabawne skecze przysłaniają żałosny poziom animacji. Śmiałem się na każdym odcinku, a obejrzałem je po dwa razy. Tak właściwie, to im dłużej oglądałem, tym bardziej te historie mnie śmieszyły, a dla mnie jest to wyznacznik świetnej komedii. Dodatkowo seans anime nie zajmie wam zbyt wiele czasu i spokojnie możecie obejrzeć je w trakcie jednego popołudnia.

Ocena: 6/10 (Pewnie byłoby nawet 8, ale wspomniana animacja obniżyła ocenę)

Leave a Reply

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s