Wiele filmów i seriali opiera się na naprawdę dziwnych i absurdalnych pomysłach. Już z tego powodu wiele z nich szybko okazuje się być niewypałami. Jest jednak nieliczna grupa tytułów, która wybija się z powyższej statystyki, oferując oryginalne, wciągające historie. Dziwna czy niedorzeczna sytuacja bądź wydarzenie jest w nich tylko punktem wyjścia dla fabuły. Tak właśnie jest w przypadku serialu produkcji Amazona, pt. „Hunters”.
Mamy rok 1977. Choć II wojna światowa dawno się skończyła, nadal pozostaje w pamięci osób, które ją przetrwały. W dużej mierze dotyczy to przede wszystkim społeczności żydowskiej. Można by uznać, że te złe wspomnienia czasami potrafią takim osobom przyćmić trzeźwy osąd. Nic dziwnego, że gdzieś na ulicy może wydawać im się, że widzą jednego ze swoich oprawców. W końcu o czymś takim się nie zapomina. Ale co jeśli ta osoba rzeczywiście tam jest? Co jeśli jakoś przeżyła, uciekła do USA i ukrywa się w jednym z największych państw świata, u największego wroga nazizmu?
Taki scenariusz postanowili przetestować twórca serialu „Hunters” David Weil. W swojej produkcji zawarł dwa główne wątki. Z jednej strony oglądamy ukrywających się pod nosem obywateli USA nazistowskich zbrodniarzy. Mogłoby się wydawać, że po prostu wiodą normalne życie i pozostawili okres wojny za sobą, ale tak nie jest. Szykują się bowiem do stworzenia IV Rzeszy, zasiadają na wysokich stanowiskach, mają potężne finansowanie i wygląda na to, że nic ani nikt ich nie powstrzyma.
Z drugiej strony obserwujemy historię młodego Żyda Jonaha, który po utracie swojej babci otrzymuje pomoc od tajemniczego bogacza Meyera Offermana. Ku naszemu zaskoczeniu okazuje się on być liderem działającej poza prawem grupy, której głównym celem jest śledzenie i zabijanie nazistów! Jonah dołącza do łowców, poznając tajniki tego nietypowego „zawodu”, lecz również zgłębiając żydowską kulturę, od której bardzo się oddalił.
Przede wszystkim muszę podkreślić, że „Hunters” to naprawdę świetnie napisany i przemyślany serial. Udało się w nim połączyć luźną komedię z poważnym dramatem. Jest dynamicznie, nie brakuje zwrotów akcji, a widz wciąż zastanawia się czy rzeczywiście powinno zabijać się tych nazistów czy może lepiej postawić ich przed sądem? Kto współpracuje z nazistami? Gdzie się ukrywają i czy wśród łowców nie ma przypadkiem zdrajcy? To wszystko sprawia, że produkcja Amazona wciąga już od pierwszego odcinka!
W fantastyczny sposób podkreślono dramaty ocalałych Żydów. Sceny, w których wracamy do obozów śmierci potrafią złapać widza za serce i wzruszyć do łez. Tym bardziej jeśli w waszych rodzinach znajdują się osoby dotknięte przez okrucieństwa wojny. Z drugiej strony zachwyciłem się tym jak ukazano lata 70. oraz ówczesną popkulturę, do której serial często się odnosi. „Hunters” charakteryzuje się niezwykłym klimatem, dzięki któremu daje do myślenia jednocześnie stanowiąc wspaniałą rozrywkę.
Oprócz scenarzystów duża w tym zasługa genialnej obsady aktorskiej. W tym departamencie bryluje przede wszystkim Al Pacino, który za rolę Meyera Offermana otrzymał nominację do Złotego Globu. Aktor nie jest pierwszą osobą, o której pomyślelibyśmy obsadzając podstarzałego Żyda, w końcu bardzo kojarzy się nam z włoskimi korzeniami. Wypada jednak świetnie, balansując między spokojem, a wybuchami złości, tworząc zapadający w pamięć portret. Jego grę oceniamy jeszcze wyżej po obejrzeniu zaskakującego finału pierwszego sezonu.
Pacino na ekranie towarzyszy wiele znanych twarzy, młodszych i starszych. W Jonaha wcielił się Logan Lerman, którego możecie kojarzyć z serii filmów o Percym Jacksonie. Żydowskiego aktora i mistrza przebieranek zagrał z kolei Josh Radnor czyli Ted Mosby z „Jak poznałem waszą matkę”. Fantastycznie w roli nazisty odnajduje się Dylan Baker, którego na pewno widzieliście w wielu rolach drugoplanowych. Mamy tu także wielu europejskich aktorów by wymienić kilku – Christian Oliver, Lena Olin, a nawet Polska Izabella Miko.
Łowcy to zlepek nietypowych, silnych charakterów. Wśród nich mamy azjatyckiego weterana z Wietnamu Joe, ambitnego aktora specjalistę od przebieranek, samotną matkę która niejednemu złoi skórę, zakonnicę czy małżeństwo ekspertów od broni. Bardzo podobał mi się iście „tarantinowski” sposób w jaki ich przedstawiono, niczym zwiastun filmu z lat 70. Takich filmowo-telewizyjnych wstawek jest tutaj wiele, a fakt, że Jonah jest miłośnikiem komiksów i po raz pierwszy w serialu pojawia się tuż po wyjściu z kina po seansie Gwiezdnych Wojen uzasadnia częste nawiązania do ówczesnej popkultury.
Jedynym minusem tego pierwszego sezonu jest fakt, że na etapie 7 czy 8 odcinka miało się wrażenie, że twórcy serialu przedłużają nieuniknione i zamiast podążyć prosto do finału zwlekają. Stąd ostatnie dwa czy trzy epizody tuż przed finałem sezonu mogą się dłużyć, a nawet odrobinę przynudzać, bo praktycznie wszystko już wiemy i niczego nowego się nie dowiadujemy. Dopiero na sam koniec scenarzyści serwują nam takie niespodzianki i zwroty akcji, że o tej nudzie szybko zapominamy.
Zasiadając do seansu „Hunters” nie spodziewałem się tak wciągającego serialu. Jest akcja, jest humor, jest dramat. Świetna obsada, muzyka i to przywiązanie do detali, które w późniejszych odcinkach powracają i mają ważne znaczenie. Odpowiedzi są na wyciągnięcie ręki, ale twórcom udaje się nas zwodzić aż do samego zakończenia. Ten serial to doskonały powód by sięgnąć po Amazon Prime.
Ocena: 8/10
Zdjęcie: Filmweb.pl