Gdy w 1999 r. wyobraźnią widzów zawładnął film, pt. Matrix chyba nikt nie spodziewał się jaki wielki wpływ będzie miał na kinematografię. Wspaniałe, dynamiczne kino akcji, science-fiction pełną gębą, a przede wszystkim historia, która zmusza widza do zastanawiania się nad tym co jest prawdą, a co fikcją. Tym oczarowała mnie produkcja braci Wachowski. Dziś, po ponad 20 latach wracamy do tego świata za sprawą jednej z najbardziej oczekiwanych pozycji tego roku, czyli Matrix Zmartwychwstania.
Na wstępie warto podkreślić, że nie jest to film dla „matrixowych” laików. Przed wybraniem się do kina lepiej przypomnieć sobie oryginalną trylogię, gdyż Matrix Zmartwychwstania to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń w nich przedstawionych. Nie jest to zatem propozycja skierowana do osób, które nagle nachodzi chęć wybrania się na seans, lecz produkcja dla kinomanów, a przede wszystkim fanów serii.
Powrót do Matrixa
O czym opowiada film? Ciężko o tym pisać, nie zdradzając istotnych szczegółów dotyczących fabuły. Neo żyje. Kolejne pokolenie ludzi przez lata próbowało odnaleźć go po starciu z agentem Smithem. W końcu, czy to za sprawą zbiegu okoliczności, a może przeznaczenia, niejaka Bugs wpada na trop Wybrańca, który ponownie jest więźniem Matrixa. Tylko czy aby na pewno?
W pewnym sensie Matrix Zmartwychwstania to powtórka z rozrywki. Nie bez powodu promując film tak wiele mówiło się o deja vu, a sekwencjach rodem wyciętych z poprzednich części, lecz z innymi aktorami czy aktorkami. Najlepiej rozumiemy to gdy poznajemy tożsamość postaci granej przez Neila Patricka Harrisa i zdajemy sobie sprawę czym jest ten nowy Matrix. Niestety, właśnie ten fakt sprawia że historia jaką Lana Wachowski nam serwuje jest bardzo naciągana.
Jeśli chodzi o atmosferę, akcję, efekty specjalne, film stanowi doskonałą rozrywkę. Matrix Zmartwychwstania ma w sobie coś ze współczesnych blockbusterów, ale w trakcie seansu poczułem ten znajomy klimat z produkcji lat 90., w który wpisywała się pierwsza część serii. Film mógłby być krótszy, (aż 148 min!) ale jego długość w ogóle nie przeszkadzała mi w czerpaniu przyjemności z powrotu Neo i Trinity.

Jeśli chodzi o obsadę, to w filmie powracają znani nam z poprzednich części ludzie na czele z Keanu Reevesem i Carrie-Anne Moss, nieraz zaskakując tymi powrotami widza. Jest też mnóstwo nowych twarzy. Wśród nich znalazło się miejsce zarówno dla uznanych nazwisk takich jak wspomniany wcześniej Neil Patrick Harris, a także Jessica Henwick czy Jonathan Groff oraz osób, których w ogóle możecie nie kojarzyć, np. Yahya Abdul-Mateen II, Joshua Grothe, Erendira Ibarra czy Tiger Hu Chen. W większości akcja kręci się jednak wokół postaci Neo i Trinity, a cała reszta często stanowi bardziej tło wydarzeń niż pełnoprawnych bohaterów.
Podsumowanie
Z jednej strony Matrix Zmartwychwstania to solidny film z dużą ilością akcji, wieloma zaskakującymi momentami oraz wciągającym klimatem. Z drugiej strony, jest to produkcja zbyt długa, przez co momentami nużąca widza (jak długo można budować napięcie!), o w gruncie rzeczy prostej fabule. Cieszy fakt, że Lana Wachowska mogła podsumować serię i dać nam zakończenie pełne nadziei, a może nawet happy-end tej historii. Niestety, zgrzyty występują tutaj w ważnych momentach przez co tego powrotu do Matrixa nie mogę uznać za w pełni udanego.
Zdjęcia: Warner Bros. Pictures
Już trylogia była bez sensu. A to teraz no to już jest wycieczka po kasę. Zresztą rodzeństwo W. skończyło się na pierwszym Matrixie. To co potem to już jakaś kosztowna forma psychoterapii w duchu autoparodii.
PolubieniePolubienie