Przyznam wam się szczerze, że od czasu obejrzenia ostatniej trylogii Gwiezdnych Wojen, z wielką dozą sceptycyzmu podchodzę do kolejnych aktorskich produkcji osadzonych w tym uniwersum. Niektóre z nich okazały się wspaniałe jak The Mandalorian, a inne zawiodły po całości – The Book of Boba Fett. W ostatnich tygodniach przyszło mi się zmierzyć z kolejnym serialem z tego świata. Wobec tego konkretnego tytułu byłem nawet bardziej sceptyczny niż wobec wcześniejszych propozycji Disneya. Rozszerza on bowiem historię bohatera filmu Łotr Jeden, który zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Przekonajmy się zatem, do której z wyżej wymienionych przeze mnie kategorii zalicza się Andor.
21 września zadebiutował pierwszy sezon serialu. Liczy on sobie 12 odcinków, z których każdy trwa 40-50 minut. Andor zabiera nas do czasów pełnej dominacji Imperium. Tam też poznajemy naszego bohatera. Nie jest on jednak żadnym rebeliantem. Ba! Rebelia dopiero zaczyna się rodzić, co zresztą jest jednym z przedstawionych tutaj wątków. Cassian ma jeden cel. Pragnie odnaleźć swoją siostrę i jak szybko się przekonujemy, przekroczy wszelkie granice by tego dokonać.
Jedną z tych granic przekracza w pierwszym odcinku. Dochodzi do jego konfrontacji ze służbami porządkowymi i całe zajście kończy się dość makabrycznie, a mianowicie ich śmiercią. Bohater musi uciekać i tak oto rozpoczyna się fabuła serialu. Jest mrocznie, miejscami tajemniczo i brutalnie. To zupełnie inna część świata Gwiezdnych Wojen. Taka, której do tej pory nie mieliśmy okazji zobaczyć. Już pierwsze minuty przekonały mnie zatem, że warto poświęcić czas i uwagę tak interesującej propozycji jak Andor.

Andor, o czym to właściwie jest?
Pierwsza część historii wprowadza nas w klimat serialu oraz zarysowuje pochodzenie i motywacje głównego bohatera. Dowiadujemy się kim jest Andor, skąd pochodzi i dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Obserwując bohatera balansujemy na krawędzi dobra i zła, i w taki oto sposób dochodzimy do kolejnej części historii przedstawionej w pierwszym sezonie. Dość niefortunny zbieg okoliczności w połączeniu z opisaną przeze mnie wcześniej potyczką z „porządkowymi” doprowadzają do spotkania Cassiana z tajemniczym Luthenem.
W ten oto sposób zaczyna się ta część produkcji Disneya, która eksploruje świat rządzony przez Imperium. Przekonujemy się jak te rządy wyglądają od środka i to nie na najwyższym szczeblu. Z drugiej strony, twórcy serialu prezentują nam genezę Rebelii. Ta nie mogła narodzić się bez braku finansów, co jest bardzo ciekawą kwestię, do tej pory nie poruszaną w uniwersum Gwiezdnych Wojen. W końcu by posiadać broń, pojazdy i inne wyposażenie potrzebne są pieniądze. Ten jakże istotny wątek wprowadza postać znanej z innych tytułów Mon Mothmy.
Oprócz tego dostajemy również wgląd w to jakie są odczucia względem Imperium zwykłych obywateli. Nie zdradzając zbyt wiele, podkreślę jedynie, że odwiedzamy pewne więzienie i ten wątek jest po prostu genialny, a momentami wręcz wstrząsający. Zresztą, wszystkie powyżej opisane przeze mnie elementy fabuły serialu Andor oferują widzowi niezwykły klimat. Można odnieść wrażenie, że jest to trochę taki brytyjski klimat w świecie Star Wars.

Serial pełen plusów
Nie dość, że scenariusz jest dopracowany w najmniejszych detalach, obsada spisała się na medal – czy to odtwórcy głównych ról, czy nawet osoby, które pojawiają się na naszych oczach przez chwilę – to nawet wizualnie Andor przedstawia się jako produkcja na wysokim poziomie. Miałem obawy, że gołym okiem będzie widać oszczędności LucasFilm względem tej produkcji, ale wygląda on naprawdę świetnie. Ani przez chwilę nie skupiałem się na jakichkolwiek mankamentach w tym temacie, będąc w pełni pochłoniętym historią.
Największym plusem tej produkcji jest skupienie się na ludziach, ich historiach, osadzając ten element w centrum historii o najwyższych stawkach. Z jednej strony widzimy narodziny rebelii oraz tyranię Imperium, a z drugiej strony znalazło się miejsce na kameralne, osobiste historie. Każdy z bohaterów ma swoje motywacje i swój światopogląd. Ktoś szuka zaginionej siostry, ktoś inny jest skłonny poświęcić życie każdego by pokonać swoich przeciwników, a są też tacy, którym zależy przede wszystkim na awansie społecznym. Różnorodność tych motywów jest duża.

Podsumowanie
Poszczególne elementy tej układanki wydają się być doskonale umiejscowione. Poświęca im się idealnie odpowiednią ilość czasu. Nie czujemy, żeby odcinki się dłużyły. Andor wciąga na całego i nie potrzebuje do tego spektakularnych pościgów, walk na miecze świetlne, itp. Ogląda się to po prostu świetnie. Niepotrzebnie martwiłem się przed seansem serialu. Miejmy nadzieję, że w przyszłości czeka nas więcej równie dobrych, oryginalnych i interesujących produkcji z uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Zdjęcia: StarWars.com